Rany zadane przez TOKSYCZNE MATKI – 6 blizn NIEKOCHANEJ CÓRKI.

Okres okołoświąteczny – boże narodzenie, dzień matki, czy wielkanoc – to taki czas, gdy zwłaszcza w internecie, następuje zalew felietonów i artykułów o niewdzięcznych córkach, które zostawiają swoje matki same, nawet w takim momencie. W komentarzach czytamy „jak tak można, moja mama nie żyje, a ja dałabym wszystko, żeby spędzić z nią święta”. Albo „matka kochała cię i dbała o ciebie, gdy byłaś mała, a ty nie możesz poświęcić jej nawet jednego dnia?”

Mimo że unikam facebookowych dyskusji, w takich sytuacjach mam ochotę napisać: otóż nie, moja droga, to że Ciebie matka kochała i dbała o Ciebie, nie znaczy, że wszystkie zasługują na wdzięczność i miłość swoich córek.

Mit matki i macierzyństwa jest nadal tak potężny, że niekochane córki toksycznych matek nie mają odwagi mówić o swoich krzywdach i ranach. Tym bardziej, że tego bólu, tęsknoty nie da się opisać słowami. A i tak w odpowiedzi mogłybyśmy usłyszeć, że matka to matka, trzeba ją kochać, „bo to matka”, „dała Ci więcej niż sama miała”.

Niekochane córki i toksyczne matki istnieją

Każda z nas jest inna, ale mimo wszystko jest nas wiele. Tabu „matka jest tylko jedna” izoluje nas i wzmaga nasz ból, cierpienie, samotność i niezrozumienie.

Cóż złego może się stać, gdy się dorasta bez miłości i wsparcia matki?

Problem mógłby się wydać nieważny, w końcu każda córka dorasta i zaczyna być odpowiedzialna za siebie. Sama, mimo że zebrałam sporo wiedzy na temat toksycznych matek i zespołu niezaspokojenia emocjonalnego, często denerwuję się na siebie, że pół życia za mną a ja nadal cierpię, bo „mamusia mnie nie kochała”.

W moim przypadku ogromną ulgę i wyjaśnienie tego, co się ze mną dzieje, przyniosła książka „Integracja emocjonalna, jak uwierzyć, że jesteś kochany i potrafisz kochać”. To obecnie moja najważniejsza książka i mimo że nie natrafiłam jeszcze na terapeutę integracji emocjonalnej i zespołu niezaspokojenia emocjonalnego, sama lektura bardzo mi pomogła.

W skrócie i parafrazując mówi ona o tym, że ciężko zajmować się fizyką kwantową jeśli nie znasz nawet twierdzeń Pitagorasa czy Archimedesa. Przełóż to na rozwój dziecka, w tym rozwój emocjonalny a otrzymasz: skąd mam wiedzieć, jak zachowują się dorośli skoro nie dane mi było przejść przez wszystkie fazy rozwoju.

Style przywiązania u dzieci

Problem ten przedstawiony jest również w wielu opracowaniach na temat stylów przywiązania u dzieci (np. John Bowlby).

Niemowlęctwo i wczesne dzieciństwo to czas, w którym córka przegląda się w zwierciadle, jakim jest twarz matki. Jeśli matka jest kochająca i dostępna, u dziecka rozwija się styl przywiązania oparty na bezpieczeństwie.

Dziecko ma poczucie, że jest ważne, kochane, że jest widziane i słyszane. To mocny fundament i zastrzyk energii sprzyjający rozwojowi.

Takiego szczęścia niestety nie mają córki niekochających matek.

Tych, które są emocjonalnie odległe, krytyczne a nawet okrutne. Córka takiej matki otrzymuję zupełnie inną lekcję na temat swój i otaczającego ją świata.

Problem polega na tym, że niestety niemowlęta są absolutnie zależne od matki. Potrzebują jej opieki, aby mogły w ogóle przetrwać.

W przypadku niekochających matek, dziecko może rozwinąć :

  • lękowo-ambiwalentny styl przywiązania (dziecko nigdy nie wie, w jakim nastroju będzie matka – czy będzie to ta dobra, czy zła mama). W rezultacie dziecko uczy się, że świat relacji jest zawodny.
  • lub też styl unikający (córka pragnie miłości matki, ale obawia się skutków szukania tej miłości) – w tym wypadku powstaje ogromny konflikt pomiędzy potrzebami dziecka dotyczącym miłości i ochrony matki, a krzywdą / przemocą emocjonalną lub fizyczną z jej strony.

Według teorii przywiązania te wczesne style tworzą nasz wewnętrzny szablon dla wyobrażeń o świecie i relacjach. Tylko terapia może pomóc w zmianie tego obrazu.

Autorzy książki „Integracja emocjonalna” są jeszcze bardziej pesymistyczni.

Wynika to z wieloletniego doświadczenia autorów jako terapeutów. Uważają oni, że tylko przeżycie (nawet w wieku dorosłym) pominiętych (lub upośledzonych) w dzieciństwie etapów może przynieść ulgę niekochanym córkom (i synom zapewne, piszę o córkach, bo sama nią jestem i ten temat zgłębiałam).

To dlatego jest to tak trudne i terapia często nie przynosi skutków. Upraszczając – potrzebujemy kogoś, kto by nas przytulił i powiedział, że kocha nas najbardziej na świecie – lub po prostu dał to, czego nie dane nam było doświadczyć na którymś z etapów rozwoju.

Kluczową kwestią jest fakt, że potrzeba córki dotycząca miłości matki jest ogromną i pierwotną siłą napędową.

Niestety nie znika, mimo niedostępności matki. Ta potrzeba istnieje obok strasznego i coraz bardziej szkodliwego zrozumienia i przekonania, że osoba, która powinna Cię kochać bezwarunkowo – nie kocha Cię. Ma to ogromny wpływ na całe życie niekochanej córki, zwłaszcza w obszarze relacji.

Utworzone w dzieciństwie style przywiązania pozwalają łatwo przewidzieć, jak ułożą się romantyczne relacje córki w jej dorosłym życiu. Rany z dzieciństwa położą się na nich przytłaczającym cieniem.

Opłakiwanie ran z dzieciństwa

Nie chodzi o to, aby faktycznie rozpaczać i załamywać się. Warto jednak uświadomić sobie, jakie rany niesiemy, tak aby uzdrowić tkwiącą w nas niekochaną córkę. Czasem nie zdajemy sobie sprawy, skąd ta rana się wzięła. Społeczeństwo coraz bardziej stygmatyzuje obarczanie winą rodziców i już nawet u terapeuty boimy się mówić o trudnym dzieciństwie.

Sprawdź też:   GASLIGHTING - PSYCHOLOGICZNE MORDERSTWO [EBOOK]

Brak zaufania

Niekochana córka ma problem z zaakceptowaniem, że ktoś ją może lubić czy kochać dla niej samej. Zastanawia się, co się kryje za tą sympatią, dlaczego ktoś miałby ją pokochać.

Problem z zaufaniem wynika z przekonania, że relacje są niepewne, nie można na nich polegać. Niekochana córka, u której rozwinął się ambiwalentny styl przywiązania, potrzebuje ciągłego potwierdzenia, że jest kochana i że może zaufać. Miłość kojarzy jej się z obsesją, pragnieniem wzajemności i bliskości, emocjonalnej huśtawki i skrajnych emocji.

Trudności w wyznaczaniu granic

Zaufanie i nieumiejętność wyznaczania granic idą niestety w parze. Niekochana córka utknęła między jej potrzebą uwagi ze strony matki, a brakiem matki. Wchodząc w relacje w życiu dorosłym obierają rolę „zadowalacza” i nie potrafią wyznaczyć zdrowych granic.

Wiele niekochanych córek ma problem z przyjaźnią z innymi kobietami – skąd mam wiedzieć, że mogę jej zaufać, że ona naprawdę jest moją przyjaciółką?

Nie potrafią mówić „nie” i na koniec czują się wykorzystane, bo dają z siebie za dużo, lub tak bardzo pragną związku, że druga osoba się wycofuje.

Niekochana córka jest mistrzynią w tworzeniu czarnych scenariuszy.

Wykształcenie ambiwalentnego stylu przywiązania sprawia, że niekochana córka obiera wobec relacji postawę opartą albo na strachu, albo na lekceważeniu. Żadna z nich nie niesie nic dobrego i nie wróży szczęśliwego zakończenia.

Obie postawy skutkują unikaniem bliskości i intymności, jednak z różnych powodów.

Niekochana córka, która przyjęła postawę opartą na strachu, jest lękliwa, wrażliwa i ma tendencję do bycia zależną (od obiektu uczuć). Postawa lekceważąca jest jak zbroja – unikanie relacji daje niekochanej córce pozorne poczucie bezpieczeństwa, lepiej unikać niż cierpieć.

Brak pewności siebie

Niekochana córka nie wierzy, że jest godna uwagi i miłości.

Dorastając czuła się albo ignorowana i niewidzialna – albo wręcz przeciwnie, krytykowana za wszystko. Ma w sobie kontrolujący głos matki, który mówi jej, że nie jest ani mądra, ani ładna, ani miła, ani godna miłości. Ten głos minimalizuje lub podważa jej wszystkie sukcesy, talenty.

Taka niekochana córka często cierpi na syndrom oszusta (imposter syndrome) – ma wrażenie, że oszukuje ludzi, boi się, że zostanie przejrzana i ludzie odkryją, jaka jest naprawdę.

To bardzo niszczący objaw.

Syndrom oszusta sprawił, że ja osobiście nie żyję życiem, jakim mogłabym żyć. Teraz, po latach terapii i gdy sama mam prawie dorosłą, utalentowaną córkę, widzę, jak bardzo byłam zdolna, inteligentna, bystra, lubiana i podziwiana. Zafundowałam sobie jednak kilkadziesiąt lat dramatów, problemów, zmagania się z długami, samotnością, niewiarą w swoje umiejętności i życiem dużo poniżej moich możliwości.

Trudności z prawdziwym obrazem siebie

Moja matka zawsze lepiej wiedziała, jaka jestem i co czuję. Dość długo traktowała mój prywatny pamiętnik jako źródło najświeższych informacji – jak się domyślasz odkrycie tego było tak samo bolesne, jak bolesne było wcześniejsze jej popisywanie się wiadomościami o czymś, o czym nie miała prawa wiedzieć.

W każdym razie moja matka zawsze mi mówiła, jaka jestem i nie szczędziła mi przy tym przykrości.

Mimo moich licznych talentów, nigdy nie umiałam iść za ciosem. Gdy odnosiłam sukces, zawsze była zdziwiona, że coś się udało (syndrom oszusta).

Niekochana córka buduje obraz siebie na podstawie tego, co słyszy dorastając. Wierzy we wszystko, nawet nieprawdę dotyczącą jej wyglądu. Jeśli matka nazywała ją grubą – tak się będzie widziała, mimo rozmiaru XS.

Niekochana córka woli uniknąć porażki czy niepowodzenia, dlatego stara się nawet nie próbować nowych rzeczy, albo nie angażować się w coś maksymalnie. Nie jest to tylko kwestia niskiej samooceny, ten fałszywy obraz tkwi znacznie głębiej.

Nadwrażliwość

Niekochane córki bywają wrażliwe nawet na drobiazgi, wszystko biorą do siebie i wszędzie wyczuwają krytykę, lub ironię.

Analizują wszystko, każdą odpowiedź i każdy komentarz, przeżywają wszystko od początku i doszukują się czegoś, czego czasami w ogóle nie ma.

Powtarzanie relacji z matką

Jest takie powiedzenie „lepszy diabeł znany niż nieznany”. Niekochane córki są doskonałym przykładem prawdy w nim zawartej.

Wszyscy mamy nieco tendencje do wybierania, zauważania tego, co znamy – nawet jeśli niektóre sytuacje ostatecznie sprawiają ból i czynią nasz nieszczęśliwymi, wydają się wygodne, ponieważ je już znamy.

Niekochana córka wchodzi w świat szukając ludzi o podobnej historii i stylu przywiązania, co skutkuje odtworzeniem związku z matką.

Jej partner okazuje się obojętny, krytyczny i nie wspierający.

To dlatego niekochana córka najczęściej wybiera na partnera narcyza – jest przyzwyczajona do tego, że bliska relacja oznacza niepokój i uganianie się za okruchami dowodów miłości.

Gojenie ran

Uświadomienie sobie tych ran i ich pochodzenie to pierwszy etap gojenia.

Niekochana córko, to co Cię spotkało było okropne i niesprawiedliwe. Byłaś cudem, wspaniałą i zdolną dziewczynką, zasłużyłaś na miłość i opiekę.

To co zrobiła Twoja matka było złe, zostałaś skrzywdzona.

Więcej o narcystycznej rodzinie w ebooku:

ABC NARCYZA – Indeks oficjalnej i potocznej terminologii przemocy narcystycznej [EBOOK]

To szczegółowy i przejrzysty opis metod manipulacji narcyza, jego schematów działania, z próbą wskazania ich powodów, lub przyczyn (najczęściej na podstawie fachowych publikacji, ale często na podstawie publikacji ekspertek, które same doświadczyły, a potem studiowały przemoc narcystyczną).

12 thoughts on “Rany zadane przez TOKSYCZNE MATKI – 6 blizn NIEKOCHANEJ CÓRKI.

  1. Jestem z tych córek, cieszę się że trafiałam na ten artykuł. Cierpienie przez to idzie że mną całe życie, brak wiary w sens swojego istnienia, strach, syndrom że nie zasługuję i wstyd… ciągły wstyd za to jak mnie traktowano. Ciężko.

  2. Piekny artykul, bardzo tego potrzebowalam.
    Ostatnie slowa „niekochana corko…” naprawde doprowadzily mnie do lez. Dziekuje.

  3. Mam 67lat, a moja toksyczna ma
    90.Dzisiaj mi np.powiedziała,dlaczego nie jestem…przymulona,żeby pokornie ją wysłuchać.Chciała mi
    znowu prać mózg,jak to ona miała
    żle etc.pretensje o wszystko i do
    wszystkich i ja najgorsza.Tak manipuluje,że można zapomnieć
    jak się nazywamy.Wyglasza triady
    O swojej wspaniałości,nadal nie potrafi pochwalić swojej 8letniej wnuczki .Zmarnowała mi życie…Szkoda słów.

    1. Wspolczuje Ci,ja mam 37 lat o moja niszczy mnie całe życie,manipuluje reszta rodziny .Straszy samo samobójstwami …Ja w to nie wierze i na szczęście z nia nie mieszkam i nie utrzymuje kontaktu.Szkoda mi ojca…

  4. Niekochana córka , to ja- długo nie chciałam się do tego sama przed sobą przyznać. Niekochane córki wychowują nieszczęśliwe kobiety. Wylewają na nas gorycz swojego istnienia , to prawdziwa trucizna. Uwolniłam się już się nie boję , już nie walczę o jej miłość, mam dość.

  5. I ja jestem niekochana corka.
    Bol jaki w sobie nosze jest okropny.
    Przy ostatniej rozmowie z mama powiedzialam jej, ze bylam rowniez molestowana przez jej brata i wtedy wpadla w furie. Wszystkie rany sa w tej chwili rozdrapane. Nie wiem od czego zaczac, moje dzieci widza moj bol, a to jeszcze bardziej mnie dobija.

  6. Bardzo dziękuję za ten artykuł. Spłakałam się do bólu, tak bardzo trafne jest każde zdanie. Myślałam, że tylko ja noszę te podłe uczucia w sobie. Na pewno zostanę na tym blogu na dłużej

  7. To o mnie. Chciałabym uleczyć tę ranę, za mną kilka lat różnych terapii. Pomogły mi w wielu obszarach życia, jednak to wciąż boli.

  8. Moja matka całe życie jest osobą toksyczną i nigdy nie potrafiła i nie chciała tego zmienić. Uparta, kłutliwa, obrażalska i agresywna. Nie znosi słowa NIE. Jeżeli coś nie po jej myśli potrafi wmówić, że to przeze mnie, jestem kłótliwa, zaczynam itd. Trzeba poznać, żeby stwierdzić fakt:(. Do tego jest miła. Od najmłodszych lat mnie poniżała, słyszałam, że przypominam jej jakąś ciotkę i ona była : taka i owaka …. Koszmar. Próbowałam z nią miło, serdecznie jak zawsze z szacunkiem. Jednak im jestem taka, to ona to wykorzystuje. Nie docenia, nie szanuje. Wszystko jest mechaniczne, bez miłości, przyjaźni…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *