SAŁATKA WEDŁUG NARCYZA – niestrawność gwarantowana.

Relacja z narcyzem – jakiejkolwiek konfiguracji by to nie dotyczyło – jest nie tylko ogromnie szkodliwa i krzywdząca, ale również po prostu męcząca.

Kiedy sobie przypomnę te wszelkie próby dogadania się, ustalenia czegoś – czy to z nexem, czy z moją matką – oprócz irytacji, pamiętam również ogromne fizyczne zmęczenie. Dosłownie jakbym tonę węgla przerzucała, ale moje nieświadome zagrożenia poczucie odpowiedzialności, kazało mi ciągnąć dalej „dorosłą” rozmowę i po raz kolejny próbować wyjaśniać rzeczy tak oczywiste, jaka 2 plus 2 równa się cztery.

I bez względu na to, ile razy dyskusja zatoczyła kółeczko, ile razy ocierałam pot z czoła, mówiąc do siebie „ok, dobra, spróbujmy jeszcze inaczej” – efekt był taki sam.

Kiedy ja rzucałam prostą piłkę, nex ją odbijał tak, że zmachana latałam po całym korcie, a on miał świetną zabawię.

Lata temu, gdy termin narcyzm i słowna sałatka nie był mi jeszcze znany, nie mogłam się nadziwić, że takie dyskusję toczę z moją matką, którą mimo wszystko miałam za inteligentną kobietę.

Miałam wrażenie, że naprawdę prosto wyłuszczam kwestię, a nie dość, że robiła się z tego afera, to na dodatek dyskusja zmierzała w jakichś totalnie nowych i niezamierzonych przeze mnie kierunkach.

W takich sytuacjach nie dość, że byłam zmęczona fizycznie oraz że robiła się z tego nowa drama, ale na dodatek rosło moje poczucie winy (bo okazało się, że ją obraziłam, zraniłam – nawet gdyby dyskusja dotyczyła obierania ziemniaków) i spadało poczucie własnej wartości – bo skoro nie jestem w stanie prosto wyłożyć drobnej kwestii, to znaczy, że to coś jest ze mną nie tak. No bo przecież nie z moją inteligentną matką.

Rozmowy z niektórymi ludźmi bywają nie tylko nieciekawe, lub męczące intelektualnie, ale również męczące fizycznie. I to bywa sygnałem, że ktoś nam serwuje słowną sałatkę – udając przy tym, że to boskie delicje.

Taka sałatka może się pojawić podczas jakiejkolwiek rozmowy – Ty, upocona, rwąc włosy z głowy, próbujesz dobić do jakiegoś brzegu, a narcyz szatkuje i miesza. Miesza wątki, fakty z fantazjami, wyrwane z kontekstu zdania, czy cytaty, wraca do początku i polewa to wszystko jakimś ciężko strawnym sosem. Gdzieś w trakcie wrzuca spleśniałego pomidora i robaczywą sałatę.

A puszy się, jakby to był naprawdę zdrowy i zbilansowany posiłek.

Jakby to wszystko miało jakiś sens i świadczyło o jego rozsądku. Ty mimo wszystko starasz się trzymać nerwy na wodzy, podstawiasz mu pod nos tę śmierdzącą sałatę, na co on się oczywiście burzy, że heloł, dlaczego mi takie śmierdzące świństwa każesz wąchać! No to Ciebie już totalnie boli bańka i zanim pójdzie Ci dym uszami, ponownie chwytasz za fakty: ALE TO TY TO WRZUCIŁEŚ DO SAŁATKI TYPIE!

Sprawdź też:   TWOJA NIEPEWNOŚĆ rujnuje Wasz związek? 5 sposobów, jak możesz ją powstrzymać.

Próbujesz mu coś uświadomić, a ten się wypiera, że ja tego nie wrzucałem, albo obraża, że „ja tu się staram przygotować coś dobrego, a ty się czepiasz”. No to wracasz do tego, co Twoim zdaniem już mieliście ustalone, na pewno pamięta, że co do tego jednego już się zgodziliście, myślisz sobie „wyjdę od tego, żeby mieć jakiś punkt zaczepienia”.

Okazuje się, że nie, że najwyraźniej to było w jakimś innym życiu, równoległej rzeczywistości, bo on totalnie tego nie pamięta. Czyli cofasz się na planszy do pola startowego. Albo tak naprawdę ta plansza się zmieniła i to już nie szachy, ale nagle warcaby.

Ale nie łudź się, że dograsz tę partię do końca, czeka Cię jeszcze chińczyk i monopoly.

Patrzysz na tę planszę i ze zdziwienia krzyczysz, „ale przecież mówiłeś, że …!” – no to teraz jest foch na maksa, no bo ty ciągle krzyczysz i właściwie dlaczego się go czepiasz, to twoja wina, że mieszasz, wywlekasz jakieś sprawy, wymyślasz”. I jeszcze Ci serwuje takie głupio mądre teksty, w stylu, czy myślisz, że jak będziesz krzyczeć, to znaczy, że masz rację?

Starasz się uspokoić oddech, w obawie przed zbliżającym się wylewem no i nie chcesz dać mu dowodu, że jesteś jakimś świrniętym nerwusem. Przepraszasz za podniesienie głosu, przypominasz mu, że on też krzyczał dosłownie dwie minuty temu. Na co typ, że „o proszę, jesteś taka pamiętliwa, wszystko zapisujesz, a może nagrywasz?”

Mimo wszystko próbujesz od początku wyłożyć sprawę. Zauważasz jednak, że tym razem on korzysta z argumentów, których Ty używałaś w poprzedniej rundzie. Robisz wielkie oczy, znowu wrzątek podchodzi Ci pod dekiel i powstrzymując się z całych sił, żeby mu nie dopaść do gardła, mówisz piskliwym z nerwów głosem „ale przecież to ja Ci właśnie mówiłam…”.

Może się zdarzyć, że w pewnym momencie on odwróci się dupą i powie, że nie da się z Tobą rozmawiać, ponieważ jesteś agresywna łamane na niezrównoważona łamane na krzyczysz na niego i nie potrafisz normalnie rozmawiać.

Jeśli ten felieton był dla Ciebie pomocny, na pewno spodoba Ci się ebook:

NARCYZ W ODCINKACH felietony

W felietonach „NARCYZ W ODCINKACH” znajdziesz to, co sama od dawna chciałaś powiedzieć, ale nie wiedziałaś jak.

NARCYZ W ODCINKACH może stać się ważnym elementem procesu Twojego zdrowienia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *