Pisząc na temat związku z narcyzem oraz jego sposobów na mieszanie nam w głowach, sięgam często po porównania rodem z wesołego miasteczka. I to takiego, w którym dzieje się akcja filmu z serii „Oszukać przeznaczenie” – wydaje Ci się, że kupujesz bilet na ekstra zabawę, a potem ten rollercoaster się wypieprza i walczysz o życie. Okazuje się, że to totalny bubel, dla zmyłki pomalowany w radosne kolory, na dodatek obsługiwany przez jakiegoś psychopatę.
Czyli miał być fun, a wyszedł horror.
A potem nikt nie bierze odpowiedzialności za Twoje straty, bo przecież sam / sama kupiłaś bilet.
Związek z narcyzem przypomina również przejażdżkę na karuzeli łańcuchowej – na początku jest niezły haj, ale im dłużej trwa, tym bardziej kręci Ci się w głowie, aż w końcu – delikatnie mówiąc – zbiera Ci się na wymioty.
Co gorsza, karuzelę obsługuje totalny szaleniec – kiedy na chwilę karuzela zwalnia i cieszysz się, że za moment odzyskasz oddech, ten nagle przekręca wajchę i znowu walczysz o życie. Już nie widzisz tego, co przed Tobą, czy za Tobą, świat jest rozmazany, nie rozpoznajesz znajomych twarzy.
Siły masz już tylko tyle, aby trzymać się łańcuchów i nie polecieć w dół. I nawet, gdy karuzela naprawdę zwolni i mogłabyś z niej po prostu zejść, Ty masz nadal kręćka w głowie i boisz się, że jak zejdziesz, to zaryjesz zębami w glebę. Boisz się, że skacząc w dół, bez zabezpieczenia, nie wiedząc, co tam jest, poranisz się bardziej, niż siedząc nadal na swoim miejscu i trzymając się kurczowo swoich łańcuchów.
Ale to jest jedyne wyjście, tylko skacząc w dół możesz się uratować.
Nawet jeśli połamiesz obie nogi to i tak jest krok do przodu.
Bo to taki escape room z piekła rodem, a zasada mówi, że cały pic polega na tym, żeby znaleźć z niego wyjście. Niby zdajesz sobie sprawę, że cała zabawa polega na tym, że nie znasz scenariusza, nie wiesz tylko, że wchodzisz do prawdziwego labiryntu, pełnego śmiertelnych pułapek.
W pierwszym pomieszczeniu jest nawet fajnie, kilka razy wybuchniesz śmiechem, ale im dalej wchodzisz, tym mniej rozumiesz zasady. Próbujesz znaleźć klucz, żeby wydostać się z koszmaru, ale coraz częściej myślisz, że żaden klucz nie istnieje i że wcale nie chodzi o to, abyś znalazła drogę wyjścia.
Widzisz, że ten escape room zaczyna coraz bardziej przypominać CUBE, co chwilę natykasz się na coraz bardziej pokręcone pułapki i masz wrażenie, że kręcisz się w kółko – i taki był zamiar twórcy.
Filmowych odniesień mam jeszcze wiele – a Ty pewnie masz własne – ale generalnie chodzi o taki motyw, w którym bohaterka (bohater) po jakimś czasie orientuje się, że nie o taką rozrywkę jej chodziło i coraz bardziej kręci jej się w głowie, bo ktoś ustawił karuzelę na najwyższy bieg.
autorka: Agata Butler