BOLESNE ROZSTANIE – czyli jak zrywa narcyz.

Narcyz to bardzo przebiegły manipulator. Jest pozbawiony współczucia i empatii, nic sobie z tego nie robi, że porzucając, złamie Ci serce.

Każde zerwanie jest przykre, coś się kończy, jakieś nadzieje, być może wspólne plany. Ale odejście narcyza jest najbardziej bolesne, właśnie ze względu na sposób, w jaki narcyz odchodzi od jednej ofiary do drugiej. Zostają po nim smutek, złość i zniszczenie.

Kampania oszczerstw, czyli maksymalne obgadywanie i niszczenie

Obrzucanie obelgami, epitetami i mówienie kłamstw za plecami to standardowe posunięcie w trakcie porzucania. Popapraniec zrobi wszystko, aby wyglądać na tego dobrego, który już po prostu „nie wytrzymał”. Oczerni Cię i pokaże jako osobę chorą psychicznie, szaloną i niestabilną emocjonalnie. Wszystko po to, aby zachować swój „idealny” wizerunek.

Porzucenie bez słowa i ignorowanie (ghosting)

Znudził się i chce się Ciebie pozbyć ze swojego życia. Zdecydował, że już nie chce z Tobą być i nagle znika. Jeśli spróbujesz się skontaktować – zignoruje Twoje telefony i wiadomości, lub zablokuje na całej linii.

Wymiana na nowszy model

Narcyz porzuca swoją ofiarę najczęściej wtedy, kiedy ma już na oku kogoś nowego. Zastępstwo dla Ciebie, które od tej pory przejmie obowiązki dostarczania mu zasobów.

Rzadko, jeśli w ogóle, się zdarza, żeby narcyz odchodził nie mając nikogo nowego na podorędziu, ponieważ jest uzależniony od uwagi i potwierdzania swojej wspaniałości. Porzucając Cię, najczęściej już dawno jest w nowym związku.

Przerzucenie winy za zerwanie

Jak już mówiliśmy, narcyz jest idealny i nie dopuści do tego, aby być postrzeganym jako ten „zły”, winny zerwania. Musi chronić swoje wątłe ego, dbać o wizerunek, dlatego całą winę przerzuci na Ciebie i oskarży Cię o wszystko, co sam zmalował. Jeśli zdradzał, okaże się, że to Ty się puszczałaś na prawo i lewo.

Twoja miłość i oddanie jako broń przeciwko Tobie

Narcyz nie ma wątpliwości, że bardzo go kochasz. Użyje tej miłości i Twojej od niego zależności, żeby Tobą manipulować.

Jeśli kiedykolwiek będzie chciał wrócić, wystarczy, że ponownie zwróci na Ciebie uwagę, zagra na Twoich uczuciach. Nie miej złudzeń, zrobi to tylko po to, aby porzucić ponownie.

Sprawdź też:   7 etapów tworzenia niebezpiecznej i destrukcyjnej TRAUMY WIĘZI

Mało śmieszna zabawa w chowanego

Jest to jedna z bardziej popularnych i okrutnych technik osób z zaburzeniami. Na zmianę kocha Cię jak wariat, a następnego już dnia udaje, że nie istniejesz. Ta metoda uzależnia ofiarę, raniąc ją wyjątkowo dotkliwie. Przerywane wzmocnienie ma sprawić, że zaakceptujesz coraz więcej przemocy, w nadziei na chwilę szczęścia. W ten sposób zostawia sobie furtkę, nawet gdy zrani Cię boleśnie porzucając, jesteś tak „urobiona”, że wypatrujesz jego powrotu jak wiosny.

Jego pomnik na Twoich zgliszczach

Narcyz wie, że go kochasz, że jest dla Ciebie ważny. Zerwie z Tobą, aby Cię zniszczyć, a dzięki temu on poczuje się silny, ważny. Popapraniec nie przyjmuje takiej ewentualności, że po rozstaniu będziesz miała prawo do szczęścia. Nawet jeśli sam jest w związku, Twoje szczęście byłoby mu solą w oku. To nie jest tak, że on sobie będzie układał życie, nie zerkając na to, czy aby przypadkiem nie podnosisz głowy z szamba, do którego Cię wrzucił. Jeśli wisząc nad przepaścią, złapiesz się czegoś, aby nie spaść, narcyz zdzieli Cię dechą po palcach, bo masz być dokładnie tam, gdzie Cię zostawił

Zapytasz, czy to możliwe? Czy te wszystkie scenariusze zerwania są prawdziwe? Tak, narcyz jest NAPRAWDĘ tak okrutny. Do tego stopnia, że może się spodziewać wykorzystania wszystkich tych scenariuszy jednocześnie.

32 thoughts on “BOLESNE ROZSTANIE – czyli jak zrywa narcyz.

  1. Dzień dobry Pani. Przeczytałam chyba Pani wszystkie teksty o Narcyzie. Poświęciłam na to kilka godzin. Jak dotąd są to najlepsze teksty w tym temacie, jakie zdążyłam przeczytać, a proszę mi wierzyć, że przeczytałam ich od momentu rozstania z Narcyzem czyli od roku (31 lipca 2019) bardzo dużo. Nie tylko chcę się wyedukować na ten temat, ale powtarzając sobie i czytając wciąż na nowo o tym problemie wbijam sobie do głowy, że był to zły człowiek i nie warto tęsknić ani za nim, ani za chwilami z nim spędzonymi nawet jeśli były to wydawać by się mogło dobre chwile, bo one były kłamstwem, złudzeniem, nic dobrego w nich nie było. Zadaję sobie tylko takie pytanie, na które nie umiem odpowiedzieć. Mam tą świadomość oczywiście, że to się mi wydarzyło na prawdę i trwało 11 lat, ale z drugiej strony (tu paradoks) ciężko mi w to uwierzyć. Dlaczego? Trudno mi jest uwierzyć w to zło, które tacy ludzie z osobowością narcystyczną wyrządzają innym specjalnie, celowo. Mnie by sumienie doprowadziło chyba do samobójstwa lub co najmniej do szaleństwa, gdybym celowo, z obrzydliwym cynizmem i wyrachowaniem czyniła ludziom takie spustoszenie w życiu, niszczyła ich, właściwie zabijała, bo to się może skończyć śmiercią ofiary Narcyza. Ohyda! Okropność! Potworność! Nie mogę w to uwierzyć!!!
    Męczyłam się z tym gnojem 11 lat. Odchodził chyba 10 razy w różnych odstępach czasu. A ja głupia nic nie podejrzewałam. Myślałam, że to są jakieś kryzysy życiowe. Sama go do siebie, do swojego mieszkania ściągałam. Błagałam o powrót.
    Tak, jestem z rodziny patologicznej: matka borderline i narcyz, ojciec narcyz jawny. Mój partner był Narcyzem Ukrytym-najgorszym rodzajem narcyza. Gdy sięgnę teraz, ale już świadomie, pamięcią w przeszłość, były oznaki nienormalności. Teraz to wiem i potrafię zidentyfikować narcyza w 10 minut. Wtedy czułam tylko podświadomie, że coś jest nie tak, ale byłam jak w letargu. Moja koleżanka, dobra kobieta posiadająca wszystkie pozytywne cechy jakie przyciągają narcyzów, ma teraz do czynienia z kolejnym, tym razem kochankiem, bo mąż narcyz wyniósł się z domu. Ona nie widzi, jest całkiem ślepa, nawet po tym jak wysłałam jej materiały o narcyzach i napomniałam po raz nie wiem który, żeby była ostrożna. Mówi, że nie ma czasu tego czytać i analizować. Opowiada mi strasznie naiwnie o swoich perypetiach z nowym kochankiem, że przegadali całą noc i to było tak fantastyczne, bo z mężem nigdy czegoś takiego nie przeżyła, że ją za wszystko ten kochanek przeprasza, że jest niezwykle dobry … Z politowaniem tego słuchałam, jak piszczy z zachwytu i sika po nogach z radości, że taki piękny, taki dobry, taki cacany! Może i nie jest narcyzem, ale ja bym była bardzo ostrożna, bo jeśli jest, to jest narcyzem ukrytym. Poleciłam tej mojej koleżance Pani teksty. Nie wiem, czy przeczyta, prawdopodobnie nie a jest niesamowicie mądrą, inteligentną, zaradną jak sam diabeł, po kilku kierunkach studiów i stołkach kierowniczych w różnych pracach kobietą. Niestety nie rozumie, że małżeństwo, a miała je dwa patologiczne, nie są synonimem mądrości i doświadczenia życiowego. W dodatku jest oporna na moje prośby. Nie wiem, może to hormony w niej buzują i nie dają dojść rozsądkowi do głosu. Jestem bezradna.
    Wiem, jak się zachowuje narcyz jawny: przechwałki, potrzebuje publiki do swych długich przemówień o sobie samym i swoich dokonaniach, co to nie on w głośnych monologach. Już na takiego niedawno natrafiłam z pewnego portalu randkowego. Po kilku telefonach i rozmowach zorientowałam się, z kim mam do czynienia. Wiem już też, jak zachowuje się narcyz ukryty i ten jest znacznie gorszy, bo jego trudniej wykryć, jest bardzo niebezpieczny, jak śmiertelny wirus atakujący nagle i bez ostrzeżenia. Po 11 latach z tą pijawką, z tym kleszczem, wiem już jak się taki człowiek zachowuje. Na szczęście pasożyt usunął się właściwie sam, śmieci się same wyniosły a to z tego powodu, że prawdopodobnie zastosowałam nieświadomie metodę szarego kamienia. Sama miałam dość jego zachowania i braku dążności w naszym „związku”. Przez 11 lat niczego wspólnego nie zaplanował ze mną, był jak lokator, płacił za czynsz, ale nic więcej. Nie mieliśmy wspólnych znajomych, na urlopy wyjeżdżał sam, na wszystkie weekendy wyjeżdżał z Warszawy do domu czyli tam gdzie mieszka jego rodzina na Lubelszczyźnie sam. Ja siedziałam w domu jak ta uwięziona Roszpunka na wieży. Ja inicjowałam wyjścia do Zoo, czy gdzieś na pizzę. Sprawił, że już po pewnym czasie nie prosiłam o to, zniechęcił mnie do siebie traktując na spacerach czy innych wyjściach jak kundla wsiowego, który się do niego przyczepił, goni za nim i szczypie go zębami po kostkach. Traktował mnie jak brudnego kundla a ja biegłam za nim jak wariatka, gdy on zostawiał mnie daleko za sobą w tyle. Słyszałam tylko ubliżające teksty typu: „Szybciej stara.” (byłam od niego 8 lat starsza). Gdy wychodziliśmy z domu lub spotykaliśmy się gdzieś na mieście a więc były to miejsca publiczne, zachowywał się tak, jakbym coś złego mu zrobiła i był na mnie zły i obrażony. Starał się mnie wtedy jak najwięcej bojkotować, ignorować, jakby dawał innym ludziom obcym do zrozumienia, że jestem w jego życiu persona non grata. Okazywał swoje niezadowolenie również dając mi czasami bardzo przykre reprymendy, łajał jak małe dziecko. Później nie omieszkałam zwrócić mu na to uwagi.
    Czułam się w tym związku coraz gorzej, opadałam z sił fizycznych, jakby ktoś ze mnie wyssał energię. Nie czułam się sobą. Przedrzeźniał mnie cały czas, bo skarżyłam się mu, że źle się czuję, że nie mam siły. Podpierałam się rękoma wszędzie, gdzie mogłam, bo nie miałam siły stać i coś robić. Zrobiłam się nerwowa, budziłam po kilka razy w nocy. Zachorowałam na PMDD (dysforyczne zaburzenia przedmiesiączkowe). To był koszmar.
    Byliśmy jak koledzy. Relacje miedzy nami były koleżeńskie a nie jak kogoś, z kimś się jest i planuje być już do końca życia. Nie wkładał wiele wysiłku w ten związek. Wychodził do pracy rano a przychodził koło 22.00. O przytulenie musiałam prosić. Miał wybuchy gniewu, lepiej go było nie krytykować. Rozmowy o moich potrzebach kończyły się niczym, bo mówił wtedy, że on ma dużo pracy, że teraz jest gorący okres w biurze (jest inżynierem konstruktorem po politechnice Lubelskiej), że on ma teraz dużo papierkowej roboty nie tylko w pracy, ale w ogóle. Potem mi powiedział (prawie pod koniec związku), a na to liczyłam, że zrobi, że uprawnień nie ma zamiaru zrobić. To by bardzo podniosło jego prestiż, zarabiał by więcej i żyło by nam się na reszcie lepiej. Może skłamał. Może zrobił teraz te uprawnienia. Dziś wiem, że od Narcyza niczego ofiara nie dostanie. Dostanie tylko tyle, na ile opłaca się to Narcyzowi. Widziałam po tylu latach, że więcej niż do pewnej granicy mi nic nie da. Tyle o ile dzielił się swoimi uczynkami czy rzeczami materialnymi, jedzeniem, aby podtrzymać znajomość, ale nic poza tym. Mówiłam mu potem, że się dziwnie zachowuje, raz jest dobry dla mnie i gładzi mnie po głowie a raz jest okropny i mnie poniża. Identycznie jak w tej historii Dr Jekyll i Mr Hyde. Byłam zdezorientowana, bo nie rozumiałam sytuacji. Umiał odwrócić kota ogonem. Mówiłam mu, że jest w tym mistrzem nad mistrzami. Ale dopiero po przeczytaniu takich tekstów jak ten Pani, dowiedziałam się, co to jest to przerzucanie własnych złych czynów i wad na kogoś innego. Ostatni esemes, jakim mnie uraczył, był tej treści: „Byłaś ze mną tylko z powodu pieniędzy.” To co on napisał w esemesie, było oczywiście wierutną, nielogiczną bzdurą, kupy się nie trzymało, ponieważ on-biedny chłopak spod Lublina, dziecko chłopki i robotnika, z rodziny w której się nigdy nie przelewało ani on sam nie zrobił, gdy był ze mną, oszałamiającej kariery, jak mógł powiedzieć, że byłam dla niego dla pieniędzy skoro zarabiał na pieprz do gówna?? I wtedy zrozumiałam: te wszystkie samochody i inne rzeczy, remont tego swojego domu rodzinnego … to wszystko właściwie z oszczędności na mojej osobie. Można powiedzieć, że mieszkając ze mną mocno sobie zaoszczędził. Wszystkie te pieniądze inwestował w siebie, nic w naszą wspólną przyszłość.
    Podkreślę jeszcze, że był to bardzo ale to bardzo inteligentny człowiek, świetny obserwator, dobry psycholog. Bardzo sprytny, ale nie za nadto niestety, bo mnie tak całkowicie wykiwać nie mógł. Mówił czasem, że mam „charakterek”. Ten, jak to on nazwał, „charakterek” uratował mi prawdopodobnie życie, bo nie dałam sobie całkowicie wejść na głowę. Buntowałam się, sprzeciwiałam jego złym uczynkom a kiedy to robiłam zawsze dostawałam cios zemsty. Musiał się zawsze zemścić. Nie omieszkałam mu to powiedzieć oczywiście. Jestem na szczęście osobą bardzo asertywną. Wpadłam w tą pułapkę, bo wyszłam z domu patologicznego, potrzebowałam kogoś, kto by mnie kochał. Narcyzi wykorzystują dla siebie takie sytuacje.
    Teraz we wrześniu kończę 4 dyszki z kawałeczkiem i jestem rozmontowana. Od roku staję na nogi. Musiałam jednak pomóc sobie antydepresantem, bo zdiagnozowałam u siebie syndrom stresu pourazowego. Mam również nerwice, między innymi nerwicę natręctw. Dorobiłam się jej za czasów panowania tego narcystycznego potwora. Nie czuję się najlepiej. Czasem płaczę i czuję, że jestem w dołku. Pytam ciągle, czemu mnie to spotkało, chociaż odpowiedź dobrze znam. Jestem potwornie poobijana. Mam jednak szczęście w tym całym nieszczęściu, że nie łączyło mnie z tym suczym synem ani małżeństwo, ani dzieci, ani wspólny majątek. Będę długo dochodzić do siebie, ale wiem, bo mam przecież „charakterek”, że jestem coś warta i zawsze miałam to poczucie w sobie. Brakowało mi tylko życzliwego człowieka obok mnie, no i chciałam z kimś być, kogoś kochać i być kochaną.
    Dziękuję za te Pani wszystkie teksty. Należy czytać takie teksty, jakie Pani pisze i się edukować. Wiedza może nam uratować życie-dosłownie. Pozdrawiam. Joanna W. z Warszawy.

    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa i Pani historię. To prawda, trudno uwierzyć, że ktoś może być zdolny do takiego okrucieństwa. Szczególnie, gdy się jest osobą empatyczną – takie zachowania nie mieszczą nam się w głowie.
      Bardzo mi przykro, że tak Pani ucierpiała, trzymam kciuki, żeby terapia i leczenie przynosiły efekty.
      Proszę się odzywać, za jakiś czas startujemy z nową stroną, zaprosimy do jej tworzenia wiele osób, aby prowadziły blogi i dzieliły się wiedzą i doświadczeniem. Jeśli będzie Pani miała ochotę wziąć w tym udział – zapraszam.
      Pozdrawiam serdecznie, Agata

      1. Ja tez chetnie wezme udział, 25 lat z narcyzem. 3 lata po rozstaniu, rok po rozwodzie i dalej dałam sie wciągać w gry i nawet sex. Dopiero w czerwcu natrafiłam na to ze jest to narcyz. 25 lat za poźno. Zniszczył synów a w domu jeszcze 3 letnia córka która manipuluje. A ja próbuje w końcu wyjść z tego

      2. Witam, z chęcią mogę zaangażować się w bloga. Jestem po rozwodzie z narcyzem , mam 3 dzieci on w sumie 5 bo był już po rozwodzie . Teraz mieszkam w zupełnie innym mieście bo narcyz chciał odebrać mi dzieci albo rozdzielić i zabrać najstarszego syna. Teraz nie interesuje się dziećmi . Zmienia partnerki , przed rozwodem była jedną a teraz kolejna. Wszystkie są młodsze od jego syna , mają po 20 lat. Ciągle zdrady w każdym małżeństwie a do tego uzależnienia m.inn.od filmów porno. Człowiek bardzo majetny , znam już teraz działania takich ludzi , wiem teraz że za pieniądze można wiele kupić, nawet opinie psychologów – tak on to robił. Może kiedyś spotkam jego kochanki które również wyrzucił na śmietnik jak wszystkie.

        1. Dziękuję za teksty o narcyzach. Miesiąc temu porzucił mnie ktoś, o kim nie wiedziałam jeszcze wtedy, że jest narcyzem. Byliśmy ze sobą półtorej roku. Był moim lekarzem. Zawsze byłam samodzielna i nigdy nie wymagałam od innych specjalnego traktowania. A tu nagle pojawił się człowiek, dla którego przyjemnością było odwiezienie mnie wieczorem po pracy do domu, ugotowanie kolacji, chociaż sam był zmęczony po pracy. Był rozwiedziony. Oczywiście to żona go zostawiła i to jeszcze w skandaliczny sposób. Kiedyś wspomniał, że miała do niego żal o to, że nie było go przy niej, gdy chorowała na depresję. Czas pokazał, że gdy ja byłam chora, on umniejszał mój zły stan. Mówił, że przesadzam. Problemami zdrowotnymi rodziców zajmował się jego brat. Jego dziewczyna, z którą był po rozwodzie była tylko „dla odreagowania”. Mimo to mówił o niej, że lubiła tak czy tak, że ma jej nagie zdjęcia w telefonie. Czułam się dziwnie. Zabrał mnie na piknik, po pracy przywoził mi kawę, obdarowywał prezentami. Rano biegł do kuchni i robił śniadania. Oczywiście wygarnął mi to potem, że śniadań nie chciało mi się robić. Nie podobało mi się tez to, że zabierał mnie w miejsca, gdzie bywał z żoną i tamtą partnerką. Nawet na wakacje chciał zabrać do tego hotelu w którym był z C. Nie zgodziłam się. Zupełnie jakby miał matrycę postępowania. Oglądaliśmy filmy, które on widział już po pięć razy. Stare filmy z czasów jego młodości. Aż nagle straciłam pracę. Stało się to w związku z pandemią. Siedziałam w domu, szukałam nowej. Jedna rozmowa, druga, trzecia. Kiedy odmówiłam w dwóch miejscach, zaczął robić mi przytyki, umniejszać, że co ja sobie wyobrażam, kto będzie chciał przyjąć osobę, która pracowała na umowie zleceniu. Tłumaczyłam mu, że dzisiejszy świat wyglada inaczej niż ten, w którym on zaczynał (był ode mnie starszy o 17 lat). Poza tym, to ma być moja praca i póki mogę sobie na to pozwolić, sama chciałabym wybrać dla siebie najlepszą opcję. Ale z tym szukaniem było coraz trudniej. Kiedyś zabrał mnie na wycieczkę i po wyjściu z auta wygarnął mi, że myśli o rozstaniu. Że męczy go moje przywiązanie do rodziny (pomagałam przy niepełnosprawnej siostrze), że denerwuje go mój stosunek do szukania pracy. Nastroje grobowe. Nastepnego dnia on zmiana o 180 stopni. Milutki, wesoły. Kawki, herbatki? Ale czemu nic nie chcesz jeść? Mam pyszny serek w lodowce. Powiedział mi, że potrzebuje czasu na przemyślenie. Nie odzywał się tydzień. Odchodziłam od zmysłów. Czekałam z nosem przy telefonie. Czasem wysyłam jakieś jedno zdanie. Spotkaliśmy się potem. Jego wzrok był nieobecny. Wygarnął mi nawet to, o czym marzyłam. Że nawet to go denerwuje. Że nie mam swojego mieszkania, że komuś pomagam. Tydzień później spotykał się już z inną. Kto wie, czy nawet nie wcześniej. Sześć miesięcy temu poprosił mnie o rękę. Gdy zapytałam go co dla niego znaczą zaręczyny, odpowiedział, że chyba nic. Dodał, że lepiej teraz niż po ślubie.

    2. Cześć Joanna, czy można się z Tobą prywatnie skontaktować? Bardzo mnie zainteresowała Twoja wypowiedź ponieważ ja też jestem po związku z narcyzem i wychowałam się w podobnej rodzinie do Twojej. Mój ex narcyz podobnie jeździł sam na wakacje, nie robił nic w kierunku wspólnej przyszłości, jedynie planował zawsze dla siebie i swojej rodziny. Jak masz ochotę to napisz do mnie na maila rowerzystkaa@gmail.com
      Pozdrawiam

    3. Cała prawda… Pozdrawiam i trzymam kciuki z całego serca, że znajdzie się ktoś wartościowy.Przede wszystkim kochaj siebie za wszystko ❤️

    4. Hej ..mam taka historie jak Ty kropka w kropka tylw zempj ne inzynietlr by a recydywista bezrobotny zlodziziej

      I po zwiazli z nim wpakowalam sie w eomans z ukryrum ..po tym dochodzilam rok dp siebie ponad I pezytulam z 10kilo

    5. Jak czytam Pani komentarz to jakbym czytała o sobie. 14 lat z Narcyzem. Niestety ja mam z nim syna.
      On zawsze dużo brał, nic nie dawał od siebie w zamian. Okrutny człowiek.

    6. Dzien dobry cos jak by o mnie z ta roznica ,ze ja bylem w takim zwiazku 18 lat : slub,3 dzieci moj majatek wspolny …jej tylko jej…

    7. Dziękuję za ten wpis
      Moja sytuacja właśnie dziś tak wygląda
      Narcyz mnie zniszczyli po 5 latach dostałam kopa w dupe
      Walcze z cierpienie.

    8. Super.Ja zaczęłam doświadczać relacji z narcyzem.Przymierzałam się 2 razy do porzucenia erotomana gawędziarza.Zawsz były piękne słowa, jak ja mogę tak go krzywdzić, czego się boję….Przrzucanie poczucia winy.Wysyłanie erotycznych gifów.Dla mnie odważnych,ohydnych, swoich zdjęć pod tytułem miałem sesję i takie zdjęcia….I oczekiwanie na zachwyt:piękny, mądry, wrażliwy.Zaczęło się to g….na masażu leczniczym w pewnym Centrum Rehabilitacji.Podczas masażu rozmawialiśmy, pochwalił się że jest taki wrażliwy, mówił że był w związku ok 5 lat z przerwami z narcyzem itd.Poszukiwał współczucia i zrozumienia.Po masażu przytulił mnie, komplementując moje zrozumienie.Spytał czy może napisał na MS.I tak to się zaczęło.Szybko zaczął w tekstach przekraczać granice, więc go zablokowałam.Nie odpuścił, znalazł w Centrum moje dane i telefon.Po 2 miesiącach ku mojemu zaskoczeniu otrzymałam od niego telefon z pytaniem dlaczego go zablokowałam, że go to bardzo zabolało i przecież nic nie zrobił.I tak zaczęło się intensywne pisanie głównie o treściach erotycznych.Czułam się co najmniej dziwnie, więc napisałam zdecydowanie że nie chcę kontynuować…..Ale prawie rozpacz , został skrzywdzony….Zaczęłam analizować całą korespondencję.Już wiedziałam z kim mam do czynienia.Napisałam i zablokowałam wszystkie media.Ostatnie dni były dla mnie koszmarem psychicznym.Śmiem twierdzić że w poprzednim związku to on był narcyzem, a ponieważ związek z przerwami to pewnie dalej będzie nękał dziewczynę.Trzeba być uważnym, nie ulegać słówkom i nie przeciągać znajomości pod żadnym pozorem

  2. Rozstanie z narcyzem… niestety bardzo bolesne. Z dnia n adzień, w sumie to z minuty na minutę bo jeszcze wspólne plany na wieczorną imprezę ze znajomymi mieliśmy. Po nagłym wybuchu złości z jego strony – koniec . Szok, niedowierzanie o co tak na prawdę poszło. 4 dni później wysłany przeze mnie sms – z nadzieją, że sie uspokoił i zrozumiał co zrobił. I tu zaskoczenie! A gdzież przemyślał. Sms jeszcze z pretensją po co wogóle piszę. Po 5-ciu latach nawet rozmowy w oczy. Nic.
    Odczekałam jeszcze chwilę i się odezwałam znów smsem. Tym razem poświęcił mi „z szacunku” 22 minuty telefonicznie. Okazuje się, że nie jest stworzony do stałego związku, już za długo, już mu się nudziło… żadnych oznak, subtelnych sygnałów nie było. Sam z siebie nie zrobił nic żeby obudzić iskrę, której mu brakowało.
    Od miesiąca próbuję się pozbierać po tym wszystkim, a on już ponoć po portalu randkowym zdążył poszaleć. Uzależnił mnie od siebie całkowicie, starałam się jak mogłam w każdej możliwej kwestii, a teraz czuję się jakby to była moja wina bo nie dostrzegłam, nie zauważyłam czegoś.
    Zgotował mi brak snu, „dietę” bo organizm nawet nie przyswaja jedzenia. Czy uda mi się z tego wyjść? Nie wiem… narazie brak chęci, motywacji i poczucie beznadziei blokują wszystko

    1. Boże jakie cierpienia nam zadają, a my jeszcze czekamy na zmianę, której nigdy nie będzie. Nigdy nie Wroca te piękne chwilę kiedy nas oczarowywali, łudzili blaskiem pięknych słówek, wrażliwością, której nigdy nie mieli, no może w bardzo wczesnym dzieciństwie, jako ufne dzieci, które zostały skrzywdzone, przez jednego, lub obojga rodziców… Jeśli zobaczysz jak jego rodzice odnoszą się do siebie ujrzysz Twoja przy jego boku osobę… Taka przyszłość Ci się bardzo nie spodoba. Tworzysz sobie jego obraz na swoje podobieństwo i podobieństwo własnej wrażliwości… A to nie ma nic wspólnego z nim. On obserwuję, przerabia, mieli uczucia i wytwarza produkt podobny do człowieczeństwa.. To są takie ludzkie androidy, bez uczuć, choć potrafi je świetnie grać.
      Pamiętasz jaki był czuły opiekuńczy wrażliwy na początku? Mozna było. TAK ALE TYLKO NA Chwilę, bo bycie dobrym i czynienie dobra ich zabija… Trzeba złapać to jego odbicie w lustrze i oddać te oziębłość w twarz. Nie pisze, żeby się mścić, piszę, żeby niczym osobistym się z nim nie dzielić, zwłaszcza tym co Cie bulwersuje, drażni itd… Bo to karma dla niego.. Będzie stawał po stronie Twoich nieprzyjaciół pogrążając Cie. Im głębiej wepcha Cie w dół, tym większa jego przyjemność.. Dla tego cudownego romantyka sprzed 5ciu lat… 🤣🤣🤣
      Możesz się z nim „przyjaźnić” , ale nie pozwól mu wejść na głowę. Niczego nie bierz do siebie, on walczy zeby Cie zranić, a Ty udawaj, że nawet tego nie zauważyłaś, że Cie cis dotknęło.. Splycisz dziada, który będzie się wycofywał z atakami i może postanowi Cie zmiękczyć byciem znów dobrym misiem. Korzystaj z tego ale pamiętaj i miej świadomość co to jest za człowiek i dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. W końcu, jeśli jesteś młoda, znudzi Ci się i sama zrezygnujesz z tego dziwnego układu.. Jestem pewna że Ci się uda.. Może już masz to za sobą kiedy tak pisze, a jeśli nie to trzymam za Ciebie kciuki i za każdą fajna dziewczynę tutaj😊

    2. Ja miałam kiedyś taką sytuację: Było to jeszcze na początku naszej znajomości, może niecały rok się znaliśmy. Przyjechał do mnie z tego swojego pipidówa zza Bugu na weekend jak zwykle w piątek wieczorem. W sobotę rano okazało się, że nie ma chleba. Tak się wściekł jakbym mu na jego oczach porysowała jego samochód, albo nie wiem co. O zwykły chleb tak się wściec jakby jakiś demon w niego wstąpił!!! Zaczął się pakować. Oczywiście ja głupia zaczęłam go przepraszać, płakać, przekonywać i mówić, że „już nigdy nie będę” i „że to się więcej nie powtórzy”. Dziś jak o tym myślę, to sama strzeliłabym sobie w pysk. Za głupotę. Trzeba było psychopatę wypier****lić na kopach i jeszcze mu otworzyć drzwi, żeby szybciej mógł wypierd****ć. Wszystko przez brak jakiegokolwiek doświadczenia w tym temacie. Nie wiedziałam, że mam do czynienia z psychopatą. Do dziś pytam w przestrzeń: Dlaczego??? Za jakie grzechy!!! Przecież nikomu nic nigdy nie zrobiłam a tutaj tak boleśnie zostałam ukarana przez los! Życie jest cholernie niesprawiedliwe. 🙁

      A raz to miał taki na prawdę spektakularny zryw: Miałam już dość jego ciągłych odchodzeń, więc jak był tam u siebie za Bugiem, to mu oznajmiłam przez Internet, że mam już dość, że KONIEC I KROPKA. To za 3 godziny zjawił się niespodziewanie w Warszawie, czekał na mnie na przystanku. A potem jak weszliśmy do mojego mieszkania, bo chciałam mu oddać jego rzeczy i prezenty dla mnie, to padł na kolana, objął mnie rękoma i zaczął przepraszać. Oczywiście ja głupia zmiękłam. Skąd miałam wiedzieć, że to był teatr?!?

      Kolejna historia też jest o jego spektakularnych wyczynach: Pewnego razu zachorowałam i nie mogłam wyjść z takiego paskudnego przeziębienia. Przyjechał jak zwykle w weekend, aby mnie kurować, chociaż miał nie przyjeżdżać, bo kończył studia i musiał pisać pracę inżyniersko-magisterką. Zapowiadał wcześniej, że się musi uczyć do egzaminów i nie będzie przyjeżdżał. A potem ile się nagadał, że się poświęcił!

      Był szczęśliwy, kiedy mi w życiu nie szło. Jak tylko miewałam się lepiej zaraz mi dokuczał. Albo dokuczał mi jak się bardzo źle czułam, to wtedy dowalał mi z grubej rury.

      Man nadzieję, że sprawiedliwość go dopadnie i odpowie za wszystko, co mi zrobił i do jakiego stanu doprowadził moje zdrowie psychiczne i fizyczne.

  3. Bardzo dobry blog. Idealnie opisane sytuacje związane z narcystyczna przemocą ..psychiczną i emocjonalną. Każdy tekst napisany tak, jak ja to opisywałam i odczuwałam, a zajmuje się zglebianiem tematu narcyzmu i psychopatii od 2010 r. Mimo dużej wiedzy i świadomości nie uchroniło mnie to przed relacja z narcyzem i skończyłam z syndromem stresu pourazowego. Ma to podłoże w relacji z mamą narcystyczna , dla której zawsze byłam własnością i tresowanym pieskiem , który spełnia każda jej zachciankę i się dostraja do jej nastrojów. Robiłam to, by otrzymać ochłapy miłości warunkowej . Nie mogłam nigdy spontanicznie wyrazic siebie, byłam niewidzialna. W dorosłym życiu przyciągałam tylko narcyzów i psychopatów jako osoba empatyczna. Mimo terapii nie jestem w stanie się odnaleźć w tak zwanej zdrowej relacji bez high’u emocjonalnego. Czuję się w tym martwa , bo nie jest to odtwarzanie emocjonalnego klimatu dzieciństwa .. to co zdrowe jest dla mnie chore…. Bo jest jeszcze we mnie tyle nieuleczonych ran. cieszę się , że tu trafilam.

    1. Cześć. Bardzo podobna historia do mojej… Narcystyczna matka i kolejne nieudane związki. Po tym, jak udało mi się sprawnie wywiklac z relacji z osobowością borderline (znajomość 18 lat), a następnie z psychopatą, wydawało mi się, że jestem uodporniona i bezpieczna. Tymczasem, pojawił się narcyz ukryty…Na to nie byłam przygotowana. Nie rozpoznałam gada przez 10 lat. Musiało mi się dopiero zdrowie rozwalić (zespół stresu pourazowego, łuszczyca, problemy z kręgosłupem), żeby ruszyć do przodu. Szkoda, że odkryłam ten blog dopiero teraz.

  4. Witajcie, trafiłam tu niedawno, czytam wszystko, czytam jakby o swoim życiu.. jakie to straszne. Czytam też Wasze komentarze, dobrze byłoby wspierać się wzajemnie, może znajdziemy na to swoją przestrzeń? Pani Agato, kiedy ma być nowa strona? W jakim sposób można się o tym dowiedzieć? Gosia, 38, Warszawa

  5. Napiszę po krótce swój dramat. Miałam 20 lat kiedy poznałam ojca moich dzieci. Nic nie wiedziałam bo juz oszukiwał od poczatku…Był żonaty , dwoje dzieci..W chwili kiedy mnie poznał córka jego miała 4 miesiace. On z innego miasta ja 400 km od niego..Spotkalismy sie na biwaku pod namiotem..Ja z przyjaciółkami on z zakładem pracy…I zacęła sie bombardujaca miłosć. Swiata nie widziałam . Po 2 latach zaszłam w ciaże. Wtedy bomba na mnie spadła i spokojne życie zamieniło sie w koszmar…Dowiedziałam sie o żonie , jego dzieciach..Jego rodzice wygonili mnie z domu kiedy chciał mnie przedstawić/i wcale sie temu nie dziwię/.Mówił…Ja Ci wszystko w zyciu wynagrodzę…Przeprowadził sie do mojego miasta. Wynajeliśmy mieszkanie…za około 2 lata urodziło sie drugie dziecko…Zaczął pokazywać swoje oblicza.,.Alkoholik, krzykacz, sexoholik, brak pracy bo go za alkohol wszędzie wyrzucano, Potrafił latami przychodzić pijany..Zdrady były na porzdku dziennym..Nawet przyszła kobieta która była z nim w ciąży,,Trwało to 11 lat…Ale…/tak mi sie wydawało ze przeciez on mnie kocha/ Byłam głupiutka, naiwna, zakochana i w głębokiej depresji, płakałam codziennie..Nie miałam wiedzy ani pomocy…W koncu sam odszedł bo zorganizował sobie noiwe zycie… Płakałam 3 lata za nim i leczyłam sie u psychiatry…Nie potrafiłam ułozyc sobie życia ale zajełam sie wychowaniem i edukacja dzieci..Powolutku wszystko wracało do normy….I tu niespodzianka..Wrócił po 14 latach..Jak śmieć, chudy, brudny, bez pracy po odbytych karach w więzieniu..I znowu bombardowanie miłoscia, ze zrozumiał ze mnie jednak kocha i tylko mnie..Oszczedzam szczegółów…Tym razem poprosił mnie o rękę wzielismy ślub…Dzieci juz pełnoletnie były naszymi świadkami i mu wszystko wybaczyły…Mielismy być juz do konca życia razem…Trało to moze 2 lata..Pomogłam stanąć na nogi, spłaciłam długi i znowu niespodziewanie dostałam pozew rozwodowy ..Bez słów i tłumaczeń poraz kolejny mnie zostawił…Płacz mój znowu nie miał konca …Znowu psychiatra tabletki itd…Minał rok od rozstania..jest mi ciężko…Ale dzisiaj wiem że to toksyk, manipulator i psychopata..Karmił sie moimi łzami..A ja cóż dzisiaj pustka w sercu i zostałam naprawdę sama. bo dzieci maja juz swoje rodziny…Pisze to na przestrogę dla innych naiwnych kobiet..Takich jak ja. Pozdrawiam wszystkie zniszczone kobiety psychicznie…Damy radę..tylko potrzebujemy czasu…

    1. Słyszałam podobną historię, tylko ta kobieta przyjmowała swojego oprawcę za kazdym razem gdy wracał z podkulonym ogonem po kolejnym nieudanym związku. Była chora, nie pomógł jej prawdopodobnie, Zmarła. A on opowiadał, że była tylko obciązeniem. Nie ulegajcie iluzji. Tacy ludzie się nie zmieniają.

  6. Trafiłam tu niedawno. Jestem z nim w separacji, niedługo minie 25 lat od naszego ślubu. Tych historii, które mnie dotknęły jest tyle że nie jestem w stanie opisać. Mogę powiedzieć że dopiero teraz ” jestem w domu” jeśli chodzi o postępowanie z narcyzem. Ale uwolnić się jeszcze nie mogę….bo dzieci u progu dorosłości zostaną pozbawione czegoś tam. Oj dużo by pisać. Kanwą mojego nieudanego małżeństwa było brak dziewictwa, kazał mi się za to przepraszać, pozwoliłam mu się poniżać bo uczynił mnie winna. Wstydził się mnie, jeśli gdzieś wyjeżdżaliśmy to obejmował czule. Jeśli byliśmy w miejscu zamieszkania szedł zawsze obok lub 5 metrów dalej. Tego tyle było ehh….
    Pracuje nad sobą, zauważyłam że bardzo ale to bardzo go zżera że nie okazuje w jego obecności żadnych emocji, a jak zbyt długo prowadzi monologi to pytam ” o czym teraz rozmawiamy” lub ” być może ale mnie zupełnie nie obchodzi”. …
    Ale mam gorycz życia taka że musiałam na kogoś takiego trafić. Ogólnie ciężko jest, ale było ciężko i dałam radę…pozdrawiam

  7. Czas na mnie… Swojego „Narcyza” poznałam na ..portalu erotycznym. Kilka dni wymian wiadomości a później bardzo krótkie spotkanie w galerii handlowej bo wyjeżdzał tego dnia z Warszawy służbowo (nie tego dnia a następnego i nie służbowo tylko na wakacje z dziewczyną 😀 jak się okazało znacznie później). Pierwsze wrażenie: „Wow!!! Chodzący ideał? To jest to!!”. Rozmawialismy a wokół aż iskrzyło, zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Ale dorosła jestem i rozumiałam, że ma pracę i czasem są wyjazdy służbowe (hahahahaha!). Przez ten tydzień (kiedy była na WAKACJACH z dziewczyną) bardzo się do siebie zbliżyliśmy, dużo pisaliśmy, słodkości było aż do porzygu. Kiedy po tygodniu wrócił i mielismy się spotkać, tego dnia napisał mi, że nie był ze mną szczery i że ma dziewczynę. Zamurowało mnie, popłakałam się a jednak… zgodziłam się spotkać (ogromny błąd!). I wtedy znowu jak na chmurce, było cudownie, widywaliśmy się prawie codziennie (oprócz weekendów oczywiście ;)), przychodził do mnie w ciągu dnia tylko po to żebyśmy poszli razem na spacer. No bajka! Ba! okazało się, że w tym samym czasie będziemy nad morzem (ja sama, on z nią) i bardzo blisko siebie (1km). To proszę sobie wyobrazić, że on wychodząć rano na jogging przybiegał do mnie – nie posiadałam się ze szczęścia bo uważałam, że na takie coś odważy się tylko facet zakochany bezgranicznie (Nie! to jest Narcyz, oni lubią adrenalinę). Później zaczęły się rozmowy, co dalej. On twierdził , że nigdy nie spotkał kogoś takiego jak ja, że chciałby żebyśmy byli razem i że potrzebuje nieco czasu (3msce) na zakończenie obecnego związku. Uwierzyłam! Ale im bardziej się zakochiwałam, tym bardziej irytowała mnie ta sytuacja, to ciągłe czekanie, ta jego niedostępnośc w weekendy. Bywały kłótnie, za każdym jednak razem jakoś udawało mu się mnie ugłaskać. We mnie jednak rosło coraz więcej niepokoju, niepewności i takiej…zależności od jego uwagi. Warto dodać, że zawodził mnie regularnie: obiecywał wspólne noce, weekendy – oczywiście, nic z tych rzeczy się nigdy nie wydarzyło.
    Punkt krytyczny nastał, kiedy podczas ostatniego dnia wakacji w Hiszpanii zerknęłam na jego Twittera (bo kobieca intuicja nie dawała mi spokoju że coś jest nie tak) i odkryłam gdzie naprawdę był podczas rzekomego wyjazu służbowego kilka tygodni wcześniej. Wściekłam się do potęgi! Napisałam do niego bardzo długą wiadomośc, razem ze screenami z Twittera i wiecie co?? Olał mnie! w zasadzie nie odniósł się do tego wcale… Dopiero po 2 dniach uznał że faktycznie „zawalił” w tej kwestii. Od tamtego czasu – było to tydzień temu, nic nie jest takie jak było. Piszemy i kontkaktujemy się coraz mniej, on zostawia moje wiadomości bez odpowiedzi na wiele, wiele godzin. Przez te półtora tygodnia (a łącznie dwa i pół wliczając moje wakacje) nie widzieliśmy się , chociaż mieszka jakieś 10 km ode mnie. Przez pierwsze dni, kiedy mnie tak ignorował bardzo to przeżywałam, płakałam non stop, czułam że pęka mi serce. Dziś, nadal jest mi źle (bo naprawdę myślałam że to „ten jedyny”) ale umiem już sobie wyjaśnić, że to zły człowiek, egoista i manipulator. Nadal mam chwile kiedy chce mi się płakać, ale miewam już chwile, kiedy jestem po prostu na niego wściekła i czuję, że odzyskuję siłę. Czekam do końca tygodnia na propozycję spotkania z jego strony. Jesli nie nadejdzie,to mam już przygotowaną wiadomość którą dostanie (możnaby ją streścić krótkim „spier**laj” ;)). Jeśli jednak znajdzie czas, to i tak dostanie ultimatum: ona lub ja i brak jakiegokolwiek kontaktu do czasu aż się z nią rozstanie . I żeby nie było, nie liczę na to że wybierze mnie, chcę tylko żeby poczuł jak traci kontrolę. Nikt nigdy mnie tak nie zniszczył psychicznie, nie wepchnął w taki dół smutku i samotności. Kiedy myślę, że nasza relacja istniała tak naprawdę tylko w mojej głowie i w telefonie to szlag mnie trafia.. Tak się dać zmanipulować w wieku 35 lat…

  8. Kochana doskonale cie rozumiem bo mam podobnie…boze to jest straszne I niewiem czy to narcyzm czy co innego musialabym opisac sytuacje to moze ktos by mnie uswiadomil co to jest…ty w wieku 35 a ja hmmm troche wiecej.

  9. Słyszałam podobną historię, tylko ta kobieta przyjmowała swojego oprawcę za kazdym razem gdy wracał z podkulonym ogonem po kolejnym nieudanym związku. Była chora, nie pomógł jej prawdopodobnie, Zmarła. A on opowiadał, że była tylko obciązeniem. Nie ulegajcie iluzji. Tacy ludzie się nie zmieniają.

  10. Bylam w takiej sytuacji .Ze wzgledu na dziecko trwalam. Stale sie sprzeciwiałam. Chcialam uciekać To on wyprowadził sie do innej .a pół roku potem prosił zeby mu pomoc zalatwić mieszkanie ,bo osoba okazala sie psychiczna.Dzis ma trzecią zone.Nic się nie zmienił.

  11. Myślicie że tylko mężczyźni są narcyzami i potrafia kobiecie zryć beret. Nie chce mi sie opisywać bo musiał bym książkę mała napisać ale ja trafiłem na kobietę dda i jeszcze narcyzke. Yo co ona mi z psychiką zrobiła to głowa mała. Depresja, myśli samobójcze, lęki, tęsknota. Schemat podobny jak u was. Rozkochanie , stopniowe odseparowanie się potem znowu trochę lepiej i trach momentalnie niespodziewane zerwanie. Kłamstwa i manipulacja. Porzucenie i zero kontaktu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *