Agata Butler

AGATA BUTLER

Chciałabym, swoim zwyczajem, opisać swój życiorys i drogę, która zrobiła ze mnie dzisiejszą autorkę, lekko i z przymrużeniem oka. Jednak to wszystko, co uczyniło mnie tym, kim jestem, zebrane do kupy jest mało zabawne i mogłabyś pomyśleć, że straciłam rozum, dowcipkując z takich tematów.

Najlepiej mogę siebie opisać, przywołując moje własne porównanie: czuję, jakby w mojej głowie zbudowano multipleks, 20 sal kinowych wyświetlających jednocześnie kompletnie różne filmy. Bywają dni, że nie puszczają żadnej komedii, same horrory. Ale za to jest popcorn.

Dzieje się tak od dawna i nie zmieniły tego ani mój wiek, ani psychologowie.

I ma to ogromne przełożenie na ilość moich zainteresowań i jednoczesnych projektów.

Myślę, że zaczęło się we wczesnym dzieciństwie, w którym bardzo szybko zderzyłam się z przemocą, lękiem i samotnością. Jednocześnie opowiadałam sobie i innym, jak cudowne mam życie. Rozmawiając czasem ze znajomymi, czy nieznajomymi, o moich planach na przyszłość, często rzucałam „chciałabym kiedyś stworzyć tak cudowny dom, jak zrobiła to moja mama”. Jakże się cieszę, że akurat to marzenie się nie spełniło!

W mojej młodości również pełno było dramatycznych wydarzeń, ale odczucie lęku i samotności było stałe. Nawet, gdy zyskałam siostrę. A właściwie wtedy najbardziej, bo role w rodzinie zostały obdzielone i mnie przypadła czarna owca.

To wtedy narodził się mój bunt, który był podstawą ogromnej odwagi.

Odwagi niepopartej poczuciem własnej wartości, odwagi maskującej totalnie skopaną przez moją matkę samoocenę.

Wierzyłam, że jestem podła i nic nie warta, ale bardzo chciałam pokazać, że mam to gdzieś, że nikogo nie będę się o nic prosić. Często rzucało mnie to w niewłaściwe ramiona, jak np. wtedy gdy jako 16 latka, pozwoliłam sobie zaufać charyzmatycznemu księdzu.

Takie początki pociągnęły za sobą liczne konsekwencje.

Moich życiowych perturbacji, w każdym obszarze życia, wystarczyłoby na kilka życiorysów.

Burzliwe i chwilami dramatyczne lata pracy w koncernie, obfitujące w toksyczne relacje, nieszczęśliwe sploty wydarzeń. Ale jednocześnie jedne z lepszych do tamtej pory, ponieważ dawały mi nareszcie poczucie przynależności. Tworzyliśmy naprawdę zgrany zespół ludzi, a moja buntownicza natura zawsze stawiała mnie gdzieś na czele peletonu.

Przeszłam przez związek pełen przemocy, wiem, co to strata dziecka, byłam na dnie, życiowym i finansowym. Cały czas sama, oddzielona od rodziny, a właściwie mimo dorosłego wieku, wciąż przez tę rodzinę krzywdzona.

Nie jeden też raz byłam przedmiotem żartu ze strony losu – jak np. wtedy, gdy pierwszy raz trafił mi się w miarę normalny związek i niemal na drugi dzień on zginął tragicznie w pracy. To było naprawdę jak chichot losu.

Bywałam bezdomna, choć na szczęście nigdy nie przyszło mi spać na ulicy. Wypadek dziecka, związek z alkoholikiem, nagła utrata źródła utrzymania, czy w końcu depresja mojej córki – kolejne traumy, które kumulowały się we mnie, stając się wyzwaniem dla terapeutów.

Terapii przeszłam wiele, z hipnozą włącznie, i dziś stwierdzam, że tym, co pomogło mi najbardziej, były własne poszukiwania i różne techniki pisania terapeutycznego.

Niestety w Polsce bardzo słabo znane, lub praktykowane są terapie związane z ACE’s (adverse childhood experience) oraz zespołem niezaspokojenia emocjonalnego – a to są odpowiedzi na moje wieloletnie pytanie: co mi do cholery jest.

Moje doświadczenia i poszukiwania sprawiły, że w wielu dziedzinach stałam się swego rodzaju ekspertem i wiele dziedzin jednocześnie mnie fascynuje.

To widać choćby po ilości projektów, w które jestem zaangażowana pod własnym nazwiskiem, ale publikuję też pod koniecznymi pseudonimami.

Na stronie ebooki.shop.pl piszę o:

Przemoc narcystyczna

https://ebooki.shop.pl/category/psychologia/narcyz/

ze stroną na FB

https://www.facebook.com/Narcyz50TwarzyPsychopaty/

plus oczywiście nasz wspólny fanpage, który prowadzimy na zmianę, całą redakcją

https://www.facebook.com/onatowie.ebooki/

Niekochane córki

Poświęciłam temu osobną kategorię i osobną stronę na FB, ponieważ fachowa literatura również wskazuje na specyfikę tego problemu

https://ebooki.shop.pl/category/psychologia/niekochane-corki/

https://www.facebook.com/niekochanecorki/

Psychosomatyka

Wieloletni stres, traumy i depresja doprowadziły do ruiny moje zdrowie i obecnie zmagam się z takimi problemami jak fibromialgia, wyczerpanie nadnerczy i stres pourazowy. Niestety tylko to ostatnie jest w miarę „ogarnięte” przez specjalistów. Do niedawna lekarze z uśmieszkiem na twarzy mówili o fibromialgii i wyczerpaniu nadnerczy i ich jedyną odpowiedzią było „to depresja”, co oczywiście nie jest niezgodne z prawdą, ale jakże bardzo nie wyczerpuje tematu.

To są kategorie, które dopiero teraz na poważnie będę rozbudowywać, pisząc o samych chorobach, jak i metodach leczenia. To również będzie miejsce na teksty o problemach, z którymi musiałam się zmierzyć pośrednio, jak np. dermatillomania (skin picking) mojej córki. Był i bywa to dla mnie bardzo ciężki temat, bo nieważne, ile w życiu oberwałam, najgorsze są te ciosy wymierzone w córkę.

W tym momencie nie ma tu wielu materiałów.

https://ebooki.shop.pl/category/psychologia/

https://ebooki.shop.pl/category/zdrowie/fibromialgia/

https://www.facebook.com/dziecimglyfibromialgia/

Strona autorska i szeroko pojęte pisanie

i wreszcie dwa najważniejsze projekty, które mają nabrać przyspieszenia:….

Chciałabym podzielić się zarówno zdobytą wiedzą, jak i moim własnym doświadczeniem na temat: zarabiania na pisaniu, zarabiania w internecie, pisania powieści, pisania wspomnień i dzienników, a także terapii pisaniem.

Napisałam już parę ebooków, które opublikowałam pod własnym nazwiskiem, a także pod pen name. Już niedługo wydam pod własnym nazwiskiem beletrystykę.

To wszystko kiedyś będzie na mojej własnej, osobnej stronie, na razie zaczynam tu:

https://ebooki.shop.pl/category/pisanie/

https://www.facebook.com/agata.butler.autorka/

I bardzo osobisty projekt, Zbuntowana czarna owca

To właśnie tutaj będzie można się o mnie najwięcej dowiedzieć, ponieważ zahaczę o wszystkie powyższe tematy, ale będę też pisać wiele o sobie. Niektóre teksty, które opublikuję w tym miejscu, to moja terapia pisaniem, teksty z przeszłości, dotyczące tematów, które w mniejszym lub większym stopniu mam już przepracowane – więc w razie czego nie martw się, jeśli wydadzą Ci się ciężkie.

https://www.facebook.com/zbuntowanaczarnaowca/

Ten życiorys, choć prawdziwy, bardzo jest niezgodny ze mną i z moim temperamentem, ponieważ obecnie czuję się szczęśliwa i prowadzę satysfakcjonujące życie. Nie jest tak, że już w ogóle tylko tańce, hulanki i swawole, bywają ciężkie momenty – ale to jest część życia.

Chciałam Ci jednak to wszystko w skrócie opowiedzieć, żebyś wiedziała, dlaczego roszczę sobie prawo pisania o naprawdę trudnych tematach.

Mogę powiedzieć, że jestem z siebie dumna. Początki miałam kijowe, ale sobie poradziłam, wymyśliłam siebie na nowo, choć niektórzy mówią, że to nie jest kwestia wymyślania, ale odkrywania.

Wymyśliłam sobie swój własny sposób na zarabianie na życie, bez określania się konkretnym zawodem – z czym zawsze miałam problem. Określanie swojego zawodu trochę szufladkuje, daje jakieś konkretne wyobrażenie o roli, jaką człowiek zawodowo spełnia. Kiedyś byłam „marketingowcem” w koncernie. I każdy wiedział, kim jestem i co robię: budżety, strategie, kampanie. A ja czułam się kimś więcej.

Potem przyszedł okres, gdy na pytanie, czym się zajmuję, odpowiadałam: a tak sobie mataczę. Niby zgodnie z prawdą, bo imałam się różnych zajęć, które mnie pociągały, ale mataczenie, używane przeze mnie ironicznie, ma jednak negatywny wydźwięk.

Dziś lubię mówić o sobie „twórczyni”, lub „autorka”. Bez dodawania konkretów. Bo tworzę, bo jestem autorką wielu różnorodnych „dzieł”.

Są tacy ocaleńcy, którzy twierdzą, że cieszą się ze swojej trudnej drogi, bo to ona zrobiła z nich tych, którymi są dzisiaj. A ja nie. Nie cieszę się z tego i nie jestem za to wdzięczna. Ale nie bardzo miałam wybór. Takie żyćko dostałam i z takim wzięłam się za bary. Ale to, co z tego zrobiłam, to już całkowicie moja zasługa. I z tego jestem dumna.

Już niedługo światło dzienne ujrzy mój bardziej komediowy projekt, bo jak mówiłam, moja głowa to multipleks i coraz więcej w nim komedii.