Narcyz mimo masek, poczucia wyższości i uprzywilejowania, tak naprawdę podświadomie wie, że coś jest z nim mocno nie tak. Nie zagłębia się w to ze strachu, co tam znajdzie i rekompensuje sobie te braki niebezpiecznymi – dla otoczenia – mechanizmami obronnymi.
I niczym bestia w bajce, na którą ktoś rzucił klątwę, szuka tej idealnej miłości, która może zdjąć z niego czar, a wtedy on przestanie się sam ze sobą czuć tak… byle jak.
To po to jest ta cała faza idealizacji, mirroring i braterstwo dusz.
Narcyzowi wydaje się, że tylko miłość idealna jest w stanie go uratować, w związku z czym jeśli okaże się, że nie jesteś idealna/idealny (nikt nie jest), całą swoją frustrację przerzuca na Ciebie, spada jego maska i chce Cię ukarać za to, że go nie uratowałaś.
I najgorsze, że nam również „sprzedaje” tę wiarę, tę bajeczkę, że właśnie my możemy go uratować. Widzimy tę jego marność i wierzymy, że jeśli tylko MY się postaramy, to ON będzie uratowany, to on będzie lepszy.
To dlatego niektóre nasze cechy są przez niego bardziej pożądane – dają mu większą nadzieję, że jesteśmy tym ideałem, który go ocali. To nie są nasze słabości, czy deficyty. Chodzi o nasze cechy dające mu nadzieję na miłość idealną. Ciągle szuka tej, na którą będzie pasował ten idealny, szklany pantofelek jego fantazji o doskonałości.
Nie kupuj tej bajki, bo chodzi o Twoje prawdziwe życie.
NAPRAWDĘ nie jesteś w stanie wystarczająco idealnie go kochać i być tym ideałem. Nie wchodź w to, że to TY musisz być inna/inny, żeby ON mógł być szczęśliwy. To bzdura, nie żyjemy w świecie braci Grimm. Masz prawo defekować, puszczać bąki i robić inne rzeczy, których może nie robią królewny w bajkach.
Narcyz identycznie skanuje i wyłapuje kandydatki / kandydatów na kolejne ofiary. Potrafi naprawdę szybko ocenić, czy dana osoba mu się przyda w jego projekcie uratowania samego siebie, zapełnienia pustki, jaką czuje. Dopełnienia go. Szuka swoistego ideału (dla każdego z nich ten ideał może być inny). Narcyz absolutnie szuka dopełnienia, a tak naprawdę wypełnienia. Tu musi się zgadzać wszystko – krój, tkanina i wzór.
Tylko wystrojony w swój ideał narcyz wierzy, że teraz nareszcie poczuje się dobrze, że jest uratowany.
Jak już tutaj wielokrotnie powtarzaliśmy, jedną z cech osób z narcystycznym zaburzeniem osobowości jest brak autorefleksji, tak więc narcyz nie jest w stanie uratować sam siebie, nie jest w stanie popatrzeć na siebie tak, żeby coś zmienić w swoim życiu – zmienia więc ofiary, swoiste stroje, które mają zakryć tę jego żałosną pustkę.
Narcyz uwielbia świecić światłem odbitym, ponieważ jego instynkt samozachowawczy podpowiada mu, że to jedyne światło, którym mu się uda świecić. I potrafi naprawdę szybko i idealnie wyłapać te światełka – niestety nie po to, aby się czegoś nauczyć, aby się rozwinąć, ale po to, aby to światło zgasić. Skoro on nie może, to nikt nie będzie świecił.
Szuka ideału, ale te poszukiwania są z góry skazane na niepowodzenie.
Po pierwsze dlatego, że ideałów nie ma, a narcyz jak nikt potrafi wyszukiwać dziurę w całym, po drugie nawet, gdyby ten ideał znalazł, to nie zniósłby tego, jak się przy tym ideale czuje.
Tak naprawdę nikt nie może się czuć do końca bezpieczny – każdy z nas ma jakieś guziczki, coś co najbardziej lubi, lub nie lubi, każdy ma jakieś lęki, marzenia, pragnienia. I właśnie to „coś” wykorzystują osoby żerujące na innych. Doskonale rozpracowują innych i wyciągają potrzebne informacje.
I mimo że w internecie możesz przeczytać mnóstwo deklaracji, że „ja bym nigdy” lub „dała sobie, nie szanowała się to ma” – uwierz mi, nie płyną one od osób z poczuciem własnej wartości. Bo jeśli Twoje poczucie własnej wartości jest w ok, to nie masz potrzeby dopieprzania innym.
Więc jeśli ktoś Ci mówi, że „ja bym nigdy, bo tylko ludzie z deficytami dają się nabrać” to najpewniej masz do czynienia z osobą z jednej z dwóch grup: jeszcze nie spotkała (lub udaje że nie spotkała) manipulatora, lub po prostu lubi się czuć lepsza od innych, nieważne jakim kosztem.