8 MITÓW i przekonań, utrudniających POWRÓT DO ZDROWIA po związku Z NARCYZEM.

Na temat związków opartych na przemocy oraz ofiar takiej przemocy, najwięcej do powiedzenia ma – jak się okazuje – otoczenie, lub kompletnie obce osoby trzecie.

A co najgorsze, czują się w obowiązku podzielić swoją opinią ze światem i z samą ofiarą. Od głupich komentarzy w internecie, po umoralniające gadki – ofiary są atakowane z każdej strony. Obcy ludzie, korzystając – a jakże – ze swojego konstytucyjnego prawa do posiadania opinii – nie szczędzą im zawstydzających i krzywdzących bredni.

Zerowa odpowiedzialność za swoje słowa i przekonanie, że ten zostawiony pod artykułem komentarz to „moje zdanie, do którego mam prawo” – tworzą kolejny krąg piekła.

Ofiary każdej przemocy są zawstydzane i obwiniane zarówno przez bliskich jak i przez społeczeństwo.

Dlaczego czekała tyle czasu?

Dlaczego na to pozwoliła?

Teraz sobie przypomniała?

Ile wypiła, w co była ubrana?

Po co tam szła?

Rola bliskich i społeczeństwa powinna być totalnie odwrotna. Powinniśmy zachęcać pokrzywdzone osoby, żeby się otwierały, żeby zgłaszały. Tworzyć atmosferę współczucia i zrozumienia. Dawać im odczuć, że nikt ich nie obwinia, bo to nie była ich wina. [Przeczytaj także: Odejście nie kończy koszmaru ofiary- oto jak otoczenie stosuje gaslighting. ]

Zostały oszukane, zmanipulowane i odizolowane.

Takim osobom trzeba pomóc wrócić do życia i do społeczeństwa. Trzeba im pokazać, jakie mają opcje, a przede wszystkim przekonać, że zostaną potraktowane poważnie, że mogą liczyć na zrozumienie i zaufanie. [Przeczytaj także: Gaslighting – 6 sygnałów ostrzegawczych, że padłaś ofiarą manipulacji. ]

Rolą bliskich, ale także całego cywilizowanego społeczeństwa, jest rozprawienie się z krzywdzącymi i przeszkadzającymi mitami i przekonaniami.

Poniżej wymieniam te ważniejsze, w przypadkowej kolejności.

1. Musisz przebaczyć sprawcy

Ten mit jest krzywdzący na tyle różnych sposobów, że nie sposób je wszystkie wymienić.

Przede wszystkim odbiera ofierze prawo do gniewu, do wściekłości, goryczy. Odbiera możliwość przeżycia tego żalu z powodu doznanej przemocy na swój własny sposób. [Przeczytaj także: “Musisz przebaczyć sprawcy” – ten społeczny mit jest bardzo szkodliwy. ]

Unieważnia ten żal, ten ból, zamiast pomóc mu się uwolnić, zamiast uznać krzywdę tej ofiary: tak, to czego doświadczyłaś było złe, masz prawo czuć to, co czujesz.
Tymczasem te, przepraszam za wyrażenie, świętojebliwe osoby fundują ledwo co ocalonej, dodatkową traumę.

Jedyne co można w ten sposób osiągnąć to tzw. „puste przebaczenie” oraz stłumienie własnych uczuć.

Psychotraumatolodzy używają w kontekście przebytej traumy określenia „naturalne emocje”, które obejmują gniew na sprawcę. Takie emocje muszą zostać uznane, doświadczone, aby mogły być uzdrowione. Niektóre badania wykazały, że „wzmacniający i słuszny gniew” pomaga ocalałym chronić się przed dalszą przemocą.

Istnieją też tzw „emocje wytworzone” – czyli wstyd i poczucie winy. W przeciwieństwie do zdrowego wstydu, który pojawia się, gdy zrobimy coś złego, wstyd i poczucie winy w kontekście przemocy nie są oparte na faktach (przecież nie padłaś ofiarą z własnej winy), ale są wynikiem traumy oraz zniekształconej interpretacji zdarzeń. Takie emocje prowadzą do przekonania – zwanego punktem utknięcia – „zasłużyłam na to, co mi się przytrafiło”.

Takie wytworzone emocje i punkty utknięcia to symptomy PTSD. Ofiara się obwinia, jednocześnie umniejszając, lub w ogóle nie uznając roli, jaką odegrał sprawca.

Czytając o tych terminach, mam ciągle tzw. momenty „aha”. Zaczynam rozumieć, co działo się ze mną, zanim na terapii zrozumiałam, że byłam ofiarą przemocy ze strony mojej matki. Utknęłam na przekonaniu, że ona jest święta, a ja mam w sobie zło – napisałam nawet o tym wiersz.

Rolą terapeuty jest właśnie pomóc nam zakwestionować te punkty utknięcia, dzięki czemu wytworzone emocje i objawy traumy zaczną się zmniejszać.

Próby przedwczesnego przebaczenia, zanim jesteśmy na to gotowe, mogą tylko zaostrzyć traumę i pozostawić te naturalne emocje nieprzetworzone.

Mogłoby się wydawać, że unikanie trudnych emocji, spychanie ich, niezauważanie symptomów traumy, pomaga nam się zebrać do kupy i iść na przód. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie.

Jeśli właśnie zaczynasz proces uzdrawiania, pamiętaj, nic nie musisz. Twoje uczucia i emocje są ważne, zaakceptuj te nawet najgorsze myśli, które się teraz pojawiają. Zaakceptuj to, że ta wściekłość jest częścią Ciebie. Tłumiąc ją, utrudnisz sobie powrót do zdrowia.

2. Zrozum go

Kolejny mit, odnoszący się niejako do poprzedniego.
Ponowne skupienie się na oprawcy, zamiast na sprawiedliwości dla jego ofiary.

Zrozumienie, że miałaś do czynienia z osobą o narcystycznym zaburzeniu (lub socjopatą, tudzież psychopatą) jest oczywiście pomocne.

Poznanie schematów działania takich osób ma owszem, moc terapeutyczną. Widzimy, że nic sobie nie wymyśliłyśmy, że to, co nam zrobiono było złe i że przytrafiło się również innym. Dzięki temu możemy pójść na przód i starać się unikać w przyszłości podobnych sytuacji.

Ale oczekiwanie zrozumienia dla samego sprawcy jest nadużyciem. Ponownie ofiara ma służyć jego potrzebom. Jest to ponowne zawstydzenie ofiary – no bo jak może mieć pretensje, skoro on po prostu jest zaburzony.
Wymaganie zrozumienia dla sprawcy jest ogromną krzywdą dla ofiary.

Niestety przekonałam się o tym nie tylko jako ofiara, ale również jako matka.

Uczyłam moją córkę zrozumienia dla dziewczynek, zwłaszcza jednej, które jej dokuczały. „A bo ona ma brata z ADHD i matka tylko nim się zajmuje, a bo ona nie ma koleżanek i jest taka samotna – i tym podobne”. Ze wstydem i ogromnym żalem przyznaję, że to był mój ogromny błąd.

Po własnym piekle, wychowując córkę stałam się jakimś przebaczającym Chrystusem narodów, nauczona rozumieć wszystkich, tylko nie siebie, uczyłam również moją córkę widzieć innych, a to co ona czuje, unieważniać. I nie pomoże tu fakt, że przekonywałam ją o moim zrozumieniu jej uczuć, o moim współczuciu itp.

3. Istnieje jeden sprawdzony sposób na uzdrowienie

Z tym że właśnie, że nie.

Uzdrawianie jest procesem indywidualnym i bardzo złożonym, nie istnieje żadna magiczna formuła. Wszystko zależy od Twojej osobowości, doświadczeń, postrzegania obecnej sytuacji, systemu wsparcia, jaki masz (lub nie masz) i pierdyliona innych czynników.

Ja osobiście uważam nawet, że wpływ na nas mają nawet przeczytane książki, czy obejrzane filmy.

Dlatego bardzo się dziwię wszystkim ocalonym, które po uzdrowieniu oferują usługi takie jak konsultacje typu „Jak wyjść z toksycznej relacji, poradzić sobie z traumą i wieść szczęśliwe życie” dla ofiar przemocy, nie dysponując zapleczem jakim jest na przykład wykształcenie psychologiczne.

Psychologowie i terapeuci – mimo że nie wszyscy mają własne doświadczenia z przemocą – mogą pomóc w uzdrawianiu, ponieważ dysponują odpowiednimi narzędziami, doświadczeniem w pracy z wieloma pacjentami, które pomaga im zrozumieć tę akurat indywidualną sytuację. To doświadczenia nabyli również podczas praktyk i obserwowania setek przypadków. (Oczywiście mówimy o dobrych terapeutach – list takich polecanych np. tutaj)

Tymczasem zdarza się, że „Ocalona” tak bardzo chce się dzielić swoim sukcesem, że wpada na pomysł radzenia innym, udzielania płatnych konsultacji. Jakby istniał jakiś magiczny przepis.

Ja wiem tylko jak mnie się udało i dlaczego – jaką jestem osobą, jaki mam charakter, co mnie spotkało, jakie wydarzenie sprawiło, że znalazłam siłę, aby odejść.

Często porównuję nasze życie do torów i zwrotnic. Każda z nas ma swój własny tor. Każde doświadczenie, każda książka, każda napotkana osoba, każda rozmowa jest właśnie taką zwrotnicą, która kieruje nasz pociąg na trochę zmienioną trasę. Bo coś się zmieniło. Drobiazg, ale jednak. Po drodze, trzymając się naszego toru, mamy różne widoki, kompletnie inne warunki.

A co najważniejsze, każda z nas startuje z innego punktu. Każda z nas ma swoje własne „dlaczego”, jeśli chodzi o wpuszczenie narcyza do naszego życia.

Możemy się uczyć od siebie nawzajem, wspierać na tej drodze, ale niestety nie da się zastosować metody 1:1.
Nie istnieje magiczny sposób, lub droga, która jest dobra dla wszystkich.

4. Do tanga trzeba dwojga, czyli wina leży zawsze po obu stronach.

To jest w ogóle przysłowiowy gwóźdź do trumny. Większość osób, które z powodu doznanej od narcyza przemocy, cierpią na PTSD i tak już nieustannie obwinia siebie. Gdybym tylko…. może gdybym… bo ja zawsze… dlatego on… [ Przeczytaj także: Przemoc – czy to na pewno była przemoc? On tylko… ]

W przeciwieństwie do PTSD wywołanego wypadkiem, czy klęską żywiołową, w których trudno znaleźć winnego, zespół stresu ponarcystycznego ma swojego konkretnego sprawcę, który celowo dopuścił się przemocy i skrzywdził niewinną osobę. To on ponosi pełną winę.

Narcyz, czy psychopata kontroluje swoje działania i wbrew pozorom doskonale rozumieją różnicę między dobrem i złem. Tym bardziej, że krzywdzone osoby próbują im mówić, jak się czują, komunikują swój ból.

Mamy tendencję do szukania winy w sobie, bo w końcu to my się nie zorientowałyśmy, to my wpuściłyśmy lisa do naszego serca i domu. Trzeba jednak pamiętać, że zrobiłyśmy to, bo znałyśmy tylko jego maskę, a on dobrze wiedział, jaką założyć. Wykorzystał nasze zaufanie i dokładnie zbadał temat.

Sprawdź też:   WSZYSTKIE KOBIETY NARCYZA – teoria guziczków, czyli narcyz i jego ulubione typy kobiet [EBOOK]

Myślenie typu „byłam głupia i nie zauważyłam sygnałów ostrzegawczych, w przyszłości będę na nie zwracać uwagę” nie jest pomocne. Znowu bierzemy na siebie winę za ignorowanie tak zwanych czerwonych flag. Powtarzam, nie dostrzegałyśmy ich, bo narcyz oto zadbał, sprzedał nam to w specjalnym papierku.

Zwiększanie świadomości na swój temat (najlepiej z pomocą terapeuty), większa uważność i niedzielenie się swoim traumami, czy sekretami z nowo poznanymi osobami może nam pomóc w przyszłości uniknąć podobnych relacji, jednak fakt, że zostałyśmy oszukane nie czyni nas współwinnymi przemocy.

5. Droga do uzdrowienia ma swój początek i koniec

Eeee, z tymże jednak nie.

Nie lubię porównywania tego zdrowienia do wychodzenia z nałogu, choć niestety chemiczne procesy zachodzące w mózgu sprawiają, że to traumatyczne przywiązanie jest do nałogu podobne. Zaczerpnięcie szkodliwej substancji przynosi chwilową ulgę w cierpieniu, jednak na dłuższą metę jest zabójcze.

Uzdrawianie po toksycznej relacji jest swego rodzaju żałobą. Po naszych marzeniach, wyobrażeniach na temat tej miłości, której obraz tak pięknie sprzedawał nam narcyz.

Ten emocjonalny popapraniec tak nam namieszał w życiu, sercu i głowie, że naprawdę ciężko jest wyznaczyć taki moment, w którym możemy powiedzieć „ok, to już koniec, wyleczyłam się”.

To się zauważa dopiero z czasem. Przychodzi moment, gdy podczas zmywania dociera do nas, że już nie boli, że już nie tęsknimy, tak na dobrą sprawę to się zastanawiamy, co w nim widziałyśmy. Zajmując się swoim życiem, nagle się orientujemy, że popapraniec jest nam już całkowicie obojętny.

Etapy żałoby mogą trwać dłużej lub krócej, każdy ma swoje tempo. A tęsknota, cierpienie to nie jest żadna oznaka słabości, to po prostu przeżywanie straty.

6. Czas jest najlepszym lekarstwem

Jasne, przeczekajmy może wyrostek robaczkowy, albo zapalenie płuc.
Ignorowanie problemów emocjonalnych jest dla naszego zdrowia bardzo szkodliwe.

Żałoba to proces, czasem ciężka praca – samodzielna, przy pomocy dobrych materiałów edukacyjnych, poradnikowych, przy wsparciu bliskich i przyjaciół – lub najlepiej z terapeutą. [ Przeczytaj także: Trauma więzi – niczemu nie jesteś winna. ]

Czas jest potrzebny, ale to nie czas jest rozwiązaniem.

7. Nie jesteś ofiarą / nie zachowuj się jak ofiara.

Przyznam szczerze, że ja również nie lubię używać tego słowa „ofiara”, ale to jest mój osobisty problem, trauma z przeszłości. Ponieważ każda moja potrzeba, którą miałam w dzieciństwie, kończyła się rozczarowaniem, ponieważ tyle razy mnie karano, oblokłam się w pancerzyk i nie cierpiałam nawet podejrzenia, że mogę być ofiarą.

A byłam! Byłam ofiarą przemocy, ofiarą molestowania.

Niektórzy nadają temu słowu opaczne znaczenie i przez to prawdziwe ofiary wstydzą się tak o sobie mówić.

To nie o to chodzi, że Ty masz postawę ofiary, że Ty byłaś słaba i dlatego Cię to spotkało.

To chodzi o to, że był sprawca przemocy i była jej ofiara.

Często zachęca się takie osoby do postawy, że nie są ofiarami.

Ktoś, kto przeżył przemoc, gwałt, napaść lub inne urazy nie ma nastawienia ofiary. Taki ktoś jest ofiarą tych działań. Można paść ofiarą kradzieży i wtedy jakoś otoczenie rozumie, że to nie znaczy, iż nagle mamy mentalność ofiary.

Fakt jest taki, że byłaś ofiarą. To nie jest Twoja wymyślona tożsamość. Oczywiście, jeśli uda Ci się uciec z przemocowego związku, możesz identyfikować się jako ocalała, ale to nie zmienia faktu, że byłaś ofiarą przemocy – bez względu na jej rodzaj.

8. Musisz pomóc sprawcy /lub wysyłaj mu dobre myśli / życz mu dobrze

To mit często obecny w środowiskach religijnych lub nowo uduchowionych.

„Jego wcześniej skrzywdzono, miał straszne dzieciństwo, nie wolno zapominać, co mu zrobili rodzice, trzeba mu pomóc, życz mu szczęścia, wysyłaj w jego kierunku pozytywne myśli” – to tylko kilka z bzdetów, które możesz usłyszeć po odejściu od narcyza.

Niezależnie od tego, co sprawca przeżył w dzieciństwie, nie można usprawiedliwiać przemocy.

Ci emocjonalni popaprańcy (to mój częsty zamiennik, ponieważ nieważne, czy mamy do czynienia z narcyzem, psychopatą, socjopatą – i ja się przyznaję, że nie byłabym w stanie do końca podać różnic – lub też zwykłym draniem, chodzi tak naprawdę o schematy działania, a nie precyzyjną diagnozę) często wykorzystują właśnie te swoje przeżycia.

Biorąc nas na litość, trzymają nas w pułapce, jednocześnie nie szukając pomocy dla uleczenia swoich problemów.

„Mówisz tak, jak moja matka”

„Jak mogłaś to zrobić, wiedząc, co przeżyłem w dzieciństwie”

„Pragnę tylko miłości, bo nigdy jej nie zaznałem”.


Dr Martha Stout, ekspert ds. zachowań socjopatycznych, twierdzi, że takie chwyty, branie na litość i współczucie, wraz z ciągłym znęcaniem się – czy to fizycznym, czy emocjonalnym, są jednoznacznym dowodem braku sumienia.

Więcej miłości i więcej współczucia nie może zmienić ustalonych wzorców zachowań, ani nie mogą wyleczyć braku empatii u drugiej osoby.

Ja i wiele ofiar również miałyśmy ciężkie dzieciństwo, mamy na koncie przeszłe traumy i problemy z samooceną, ale nigdy nie wykorzystałyśmy tego jako wymówki do znęcania się nad inną osobą.

Cokolwiek czujesz, jest ważne.

Zmuszanie się do odczuwania określonej postawy wobec sprawcy lub życzenie mu powodzenia, gdy nie czujesz się w ten sposób autentycznie, może opóźnić zdrową ekspresję naturalnych emocji i ostatecznie opóźnić uzdrowienie.

Potwierdzanie wszystkich naszych prawdziwych emocji pomaga w leczeniu. Jeśli czujesz, że szczerze życzysz swojemu oprawcy, ok Ale jeśli tego nie zrobisz, nie musisz czuć się winna, udawać i tłumić swoje prawdziwe uczucia. Prawdziwa moralność to bycie autentycznym wobec siebie i autentyczne robienie dobrych rzeczy na świecie. Życzenie dobrze sprawcy nie jest koniecznym elementem bycia dobrym człowiekiem. Możesz życzyć sobie sprawiedliwości i zadośćuczynienia swoich krzywd – i to też będzie w porządku.

Jest wielu ocalałych, którzy emocjonalnie przetwarzają swoje traumy – czy to poprzez terapię, czy połączenie terapii i metod alternatywnych – ale nie chcą wybaczyć oprawcy, a mimo to z powodzeniem idą naprzód ze swoim życiem. Według terapeutów traumy przebaczenie jest bardziej opcjonalnym krokiem, z którego korzystają niektóre osoby, które przeżyły, podczas gdy u innych wywołują retraumatyzację.

Wystarczy, że osiągniesz naturalny rodzaj obojętności.

Ileż to razy ja słyszałam od swojego popaprańca „Życzę Ci szczęścia” i mimo niewinnego uśmiechu na jego twarzy, dokładnie wiedziałam, że ma ogromną nadzieję, że żadne szczęście mnie nie spotka. Jego słowa nigdy nie odpowiadały jego czynom.

Niestety, otoczenie, bliscy, społeczeństwo nie poznają się na tym teatrzyku. Jeśli ofiara nie chce życzyć szczęścia swojemu oprawcy, a ten na odwrót, deklaruje, jak to on naprawdę życzy jej wszystkiego dobrego – dla otoczenia jest to ewidentny dowód, że to jednak on bidulek jest tą stroną rozsądną, dobrą, pokrzywdzoną. Czyli wszystko, co mówił jest prawdą, trafił na heterę. Ofiara chce pozostać szczera, nie ma ochoty na „dobre słowa” po tym, co ją spotkało, natomiast on nie ma najmniejszych skrupułów, bezbłędnie odgrywa rolę pokrzywdzonego, który jest na tyle szlachetny, że wznosi się ponad wszystko i stać go na dobre słowo. Oskarowa rola tego bardziej moralnego.
Nieważne, że jego ofiara przez cały czas była dobra i moralna, a w zamian dostała traumę, depresję, PTSD. [Przeczytaj także: Nieoczekiwany zwrot akcji, czyli jak narcyz gra ofiarę. ]

Mimo wszystko nie rób niczego wbrew sobie. Po prostu uznaj, że jest to podwójny standard społeczny, który nie bierze pod uwagę dotychczasowych doświadczeń ofiary i w rzeczywistości retraumatyzuje ją, zawstydzając ją za autentyczne i uzasadnione reakcje na stałą przemoc.

Nie ugnij się pod ich oczekiwaniami. To jest moment, aby przypisać winę z powrotem tam, gdzie naprawdę ona leży– po stronie sprawcy przemocy.

Droga ku uzdrowieniu jest wyczerpująca, dlatego wyznaczaj sobie tylko realistyczne cele. Nie oczekuj od siebie cudów. Bądź dla siebie dobra, daj sobie czas. Uwierz, że wszystko powoli się poprawi.

Więcej o traumie i możliwościach jej leczenia w ebooku:

WYPISZ SIĘ Z TRAUMY I DEPRESJI – pisanie terapeutyczne

Kilka różnych i metod pisania terapeutycznego;

Omówienie różnych nurtów terapii i ich zastosowania w pisaniu terapeutycznym;

Kilkadziesiąt konkretnych i sprawdzonych ćwiczeń z pisania terapeutycznego, opartych na badaniach naukowych i publikacjach znanych specjalistów w dziedzinie zdrowia psychicznego;

Źródła:
The Complex PTSD Workbook_ A Mind-Body Approach to Regaining Emotional Control and Becoming Whole 
3 Biggest Myths About Healing From Narcissists, Debunked
Victim Shaming Myths About Healing From Narcissistic Abuse

One thought on “8 MITÓW i przekonań, utrudniających POWRÓT DO ZDROWIA po związku Z NARCYZEM.

  1. Ofiary narcyza , to osoby wyróżniajace się w otoczeniu. Zdolne ,ładne ,pracowite.Wszak narcyz na takie poluje. Jego krytyka powoduje jeszcze większe starania.Osiągając sukcesy swoim kosztem ,powodują zazdrość u wielu osób .Stąd zamiast wsparcia są podłe komentarze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *