Cudowny, uroczy, troskliwy, opiekuńczy – takie pierwsze wrażenie robi narcyz w okresie godowym, czyli w fazie idealizacji. Jakby ktoś rzucił na Ciebie urok i totalnie zwalił z nóg.
Jednak zaklęcie trwa bardzo krótko, a gdy mija ukryty narcyz pokaże swoją prawdziwą twarz. Tamta była tylko na pokaz, taka piękna ulotka reklamowa, z fantazyjną, pozłacaną czcionką. Kusząca samymi okazjami, których nikt nie chciałby przegapić.
A gdy opadnie złoty pył i popapraniec poczuje się zagrożony, że odkryjesz całą prawdę o nim, zrobi wszystko, abyś pożałowała każdego zaglądania pod jego maskę.
Jednak potem jeszcze nie raz użyje swojego uroku, aby Tobą stale manipulować. Jak podkreśla w swojej książce „Wolność emocjonalna„, autorka dr Judith Orloff, narcyz ma ogromną intuicję, którą wykorzysta przeciwko Tobie. Możesz być zupełnie nieprzygotowana na to, co Cię czeka.
Ukryty narcyz tylko z pozoru może się wydawać nieporadny jak dziecko (ponieważ bywa niedojrzały i wszystko musi się kręcić wokół niego) jednak w manipulacji jest mistrzem.
Będzie ją stopniował, tak, żebyś się nie zorientowała. Wszystko po to, aby przeprowadzić ostateczny atak i zupełnie pozbawić Cię sił i energii.
Jego tajemny (ukryty) język jest dlatego tajemny, że nie znasz go, póki nie musisz się z niego „leczyć” . Nie zobaczysz węża, dopóki Cię nie ukąsi.
Ukryty narcyz bywa bardzo niebezpieczny właśnie przez sam fakt chowania się za uroczymi maskami.
Nie bywa tak arogancki (przynajmniej nie od razu), jak narcyz jawny/ złośliwy, ale to nie znaczy, że wyrządza mniejsze szkody.
Swoim magicznym urokiem i tak uczyni z Ciebie żywicielkę, źródło narcystycznej podaży (energii, pieniędzy, uwagi, kontaktów, samochodu – wszystkiego, czego akurat od Ciebie potrzebuje. Jeśli nie nauczysz się tego języka, narcyz sprawi, że dasz mu wszystko, czego potrzebuje.
Pozostając pod urokiem narcyza, możesz nie widzieć jasno, co jest nie tak, ale intuicja jednak coś tam szepcze. Bywa, że czujesz się wyczerpana, zdenerwowana, a nawet zirytowana po krótkiej rozmowie, lub spędzeniu z nim czasu. To znaczy, że za pomocą swojego sekretnego języka żeruje na Tobie, jako na źródle swojej narcystycznej podaży.
Spróbuj więc rozkodować tajny język ukrytego narcyza, dzięki znajomości jego ról scenicznych.
Biedny miś
Opowiada Ci żałośnie o swoich problemach i boleściach, a Ty jako empatyczna osoba w sposób naturalny pragniesz mu pomóc. Bądź ostrożna, bo możesz utknąć jako źródło zaopatrzenia, które będzie rozwiązywało wszystkie jego problemy.
Możesz usłyszeć teksty w stylu: „na tobie to zawsze mogę polegać”, „jesteś taka mądra i dobra”, „jestem taki nieporadny”.
Nie ma nic złego w proszeniu o pomoc, gdy naprawdę czujemy się bezsilni i w udzielaniu takiej pomocy, jednak lepiej nie wykonywać pracy za nikogo. Najlepiej pomóc takiej osobie w samodzielnym uporaniu się z problemem.
Gdy tak postawisz sprawę, zdrowy człowiek chętnie przyjmie Twoją pomoc, a ukryty narcyz strzeli focha i poszuka kogoś innego. Oczywiście jeśli chodzi o Ciebie, na jego fochu się nie skończy. Pożałujesz, że odcięłaś go od źródełka.
Dawca prezentów
Dzięki tej roli ukryty narcyz może Tobą manipulować przy pomocy poczucia winy i wdzięczności.
Za wszystkie prezenty i przysługi będziesz musiała prędzej czy później zapłacić.
Już niedługo narcyz zapuka do Ciebie po zwrot (z nawiązką), a gdy nie dasz mu tego, czego potrzebuje, dowiesz się, że jesteś samolubna. Po tym wszystkim, co on dla Ciebie zrobił, co Ci dał, zachowujesz się jak egoistka.
Najlepiej nie przyjmować nic, bo nie wiadomo, co lub kto jest na końcu wstążki.
Niekompatybilny
Mimo, że on ciągle mówi, jak bardzo Cię kocha i jaka jesteś cudowna, piękna i wspaniała, nie do końca to czujesz z jego strony.
Generalnie potrafimy w życiu codziennym odróżnić szczery komplement od nieszczerego. Jeśli coś Ci energetycznie się nie spina – zaufaj intuicji.
Poszkodowany i niedoceniany
Mistrz wymówek na temat braku pracy i pieniędzy. Prawdziwy pasożyt, który nawet nie próbuje znaleźć i utrzymać zajęcia. Będzie próbował Ci wmówić, że wszyscy są przeciwko niemu, że on bardzo by chciał, ale go nie doceniają.
Jeśli w porę się nie zorientujesz, możesz mieć na utrzymaniu darmozjada.
Mimo że ukryty narcyz często nie jest agresywny w sposób jawny, otwarty, krzywdy, jakie może wyrządzić są tak samo bolesne. Jeśli mu zaufasz (bo jest taki uroczy i miły), za parę miesięcy i lat dotrze do Ciebie bolesna prawda, że to popapraniec i wampir energetyczny.
autorka: Agata Butler
Co można zrobić?
Więcej informacji o narcyzie ukrytym w ebooku:
ABC NARCYZA – Indeks oficjalnej i potocznej terminologii przemocy narcystycznej
W ebooku znajdziesz opisy metod manipulacji narcystycznej, schematy działania, taktyki i pułapki, jakie narcyz zastawia na swój cel. Znając jego metody, rozpoznając te wzorce, łatwiej je wyłapiesz i nie będziesz już taka bezbronna. Spojrzysz za zasłonę i poznasz tajemnice, które narcyz bardzo chce przed Tobą ukryć. Będziesz miała większe szanse, aby trzymać się swojej wersji wydarzeń i odmówić jego wersji rzeczywistości.
Dzień dobry Pani. Przeczytałam chyba Pani wszystkie teksty o Narcyzie. Poświęciłam na to kilka godzin. Jak dotąd są to najlepsze teksty w tym temacie, jakie zdążyłam przeczytać, a proszę mi wierzyć, że przeczytałam ich od momentu rozstania z Narcyzem czyli od roku (od 31 lipca 2019) bardzo dużo. Nie tylko chcę się wyedukować na ten temat, ale powtarzając sobie i czytając wciąż na nowo o tym problemie wbijam sobie do głowy, że był to zły człowiek i nie warto tęsknić ani za nim, ani za chwilami z nim spędzonymi nawet jeśli były to wydawać by się mogło dobre chwile, bo one były kłamstwem, złudzeniem, nic dobrego w nich nie było. Zadaję sobie tylko takie pytanie, na które nie umiem odpowiedzieć. Mam tą świadomość oczywiście, że to się mi wydarzyło na prawdę i trwało 11 lat, ale z drugiej strony (tu paradoks) ciężko mi w to uwierzyć. Dlaczego? Trudno mi jest uwierzyć w to zło, które tacy ludzie z osobowością narcystyczną wyrządzają innym specjalnie, celowo. Mnie by sumienie doprowadziło chyba do samobójstwa lub co najmniej do szaleństwa, gdybym celowo, z obrzydliwym cynizmem i wyrachowaniem czyniła ludziom takie spustoszenie w życiu, niszczyła ich, właściwie zabijała, bo to się może skończyć śmiercią ofiary Narcyza. Ohyda! Okropność! Potworność! Nie mogę w to uwierzyć!!!
Męczyłam się z tym gnojem 11 lat. Odchodził chyba 10 razy w różnych odstępach czasu. A ja głupia nic nie podejrzewałam. Myślałam, że to są jakieś kryzysy życiowe. Sama go do siebie, do swojego mieszkania ściągałam. Błagałam o powrót.
Tak, jestem z rodziny patologicznej: matka borderline i narcyz, ojciec narcyz jawny. Mój partner był Narcyzem Ukrytym-najgorszym rodzajem narcyza. Gdy sięgnę teraz, ale już świadomie, pamięcią w przeszłość, były oznaki nienormalności. Teraz to wiem i potrafię zidentyfikować narcyza w 10 minut. Wtedy czułam tylko podświadomie, że coś jest nie tak, ale byłam jak w letargu. Moja koleżanka, dobra kobieta posiadająca wszystkie pozytywne cechy jakie przyciągają narcyzów, ma teraz do czynienia z kolejnym, tym razem kochankiem, bo mąż narcyz wyniósł się z domu. Ona nie widzi, jest całkiem ślepa, nawet po tym jak wysłałam jej materiały o narcyzach i napomniałam po raz nie wiem który, żeby była ostrożna. Mówi, że nie ma czasu tego czytać i analizować. Opowiada mi strasznie naiwnie o swoich perypetiach z nowym kochankiem, że przegadali całą noc i to było tak fantastyczne, bo z mężem nigdy czegoś takiego nie przeżyła, że ją za wszystko ten kochanek przeprasza, że jest niezwykle dobry … Z politowaniem tego słuchałam, jak piszczy z zachwytu i sika po nogach z radości, że taki piękny, taki dobry, taki cacany! Może i nie jest narcyzem, ale ja bym była bardzo ostrożna, bo jeśli jest, to jest narcyzem ukrytym. Poleciłam tej mojej koleżance Pani teksty. Nie wiem, czy przeczyta, prawdopodobnie nie a jest niesamowicie mądrą, inteligentną, zaradną jak sam diabeł, po kilku kierunkach studiów i stołkach kierowniczych w różnych pracach kobietą. Niestety nie rozumie, że małżeństwo, a miała je dwa patologiczne, nie są synonimem mądrości i doświadczenia życiowego. W dodatku jest oporna na moje prośby. Nie wiem, może to hormony w niej buzują i nie dają dojść rozsądkowi do głosu. Jestem bezradna.
Wiem, jak się zachowuje narcyz jawny: przechwałki, potrzebuje publiki do swych długich przemówień o sobie samym i swoich dokonaniach, co to nie on w głośnych monologach. Już na takiego niedawno natrafiłam z pewnego portalu randkowego. Po kilku telefonach i rozmowach zorientowałam się, z kim mam do czynienia. Wiem już też, jak zachowuje się narcyz ukryty i ten jest znacznie gorszy, bo jego trudniej wykryć, jest bardzo niebezpieczny, jak śmiertelny wirus rozwijający się w organizmie i zabijający powoli, niezauważalnie, ofiara nie zauważa, gdy jest już zniszczona. Po 11 latach z tą pijawką, z tym kleszczem, wiem już jak się taki człowiek zachowuje. Na szczęście pasożyt usunął się właściwie sam, śmieci się same wyniosły a to z tego powodu, że prawdopodobnie zastosowałam nieświadomie metodę szarego kamienia. Sama miałam dość jego zachowania i braku dążności w naszym „związku”. Przez 11 lat niczego wspólnego nie zaplanował ze mną, był jak lokator, płacił za czynsz, ale nic więcej. Nie mieliśmy wspólnych znajomych, na urlopy wyjeżdżał sam, na wszystkie weekendy wyjeżdżał z Warszawy do domu czyli tam gdzie mieszka jego rodzina na Lubelszczyźnie sam. Ja siedziałam w domu jak ta uwięziona Roszpunka na wieży. Ja inicjowałam wyjścia do Zoo, czy gdzieś na pizzę. Sprawił, że już po pewnym czasie nie prosiłam o to, zniechęcił mnie do siebie traktując na spacerach czy innych wyjściach jak kundla wsiowego, który się do niego przyczepił, goni za nim i szczypie go zębami po kostkach. Traktował mnie jak brudnego kundla a ja biegłam za nim jak wariatka, gdy on zostawiał mnie daleko za sobą w tyle. Słyszałam tylko ubliżające teksty typu: „Szybciej stara.” (byłam od niego 8 lat starsza). Gdy wychodziliśmy z domu lub spotykaliśmy się gdzieś na mieście a więc były to miejsca publiczne, zachowywał się tak, jakbym coś złego mu zrobiła i był na mnie zły i obrażony. Starał się mnie wtedy jak najwięcej bojkotować, ignorować, jakby dawał innym ludziom obcym do zrozumienia, że jestem w jego życiu persona non grata. Okazywał swoje niezadowolenie również dając mi czasami bardzo przykre reprymendy, łajał jak małe dziecko. Później nie omieszkałam zwrócić mu na to uwagi.
Czułam się w tym związku coraz gorzej, opadałam z sił fizycznych, jakby ktoś ze mnie wyssał energię. Nie czułam się sobą. Przedrzeźniał mnie cały czas, bo skarżyłam się mu, że źle się czuję, że nie mam siły. Podpierałam się rękoma wszędzie, gdzie mogłam, bo nie miałam siły stać i coś robić. Zrobiłam się nerwowa, budziłam po kilka razy w nocy. Zachorowałam na PMDD (dysforyczne zaburzenia przedmiesiączkowe). To był koszmar.
Byliśmy jak koledzy. Relacje miedzy nami były koleżeńskie a nie jak kogoś, z kimś się jest i planuje być już do końca życia. Nie wkładał wiele wysiłku w ten związek. Wychodził do pracy rano a przychodził koło 22.00. O przytulenie musiałam prosić. Miał wybuchy gniewu, lepiej go było nie krytykować. Rozmowy o moich potrzebach kończyły się niczym, bo mówił wtedy, że on ma dużo pracy, że teraz jest gorący okres w biurze (jest inżynierem konstruktorem po politechnice Lubelskiej), że on ma teraz dużo papierkowej roboty nie tylko w pracy, ale w ogóle. Potem mi powiedział (prawie pod koniec związku), a na to liczyłam, że zrobi, że uprawnień nie ma zamiaru zrobić. To by bardzo podniosło jego prestiż, zarabiał by więcej i żyło by nam się na reszcie lepiej. Może skłamał. Może zrobił teraz te uprawnienia. Dziś wiem, że od Narcyza niczego ofiara nie dostanie. Dostanie tylko tyle, na ile opłaca się to Narcyzowi. Widziałam po tylu latach, że więcej niż do pewnej granicy mi nic nie da. Tyle o ile dzielił się swoimi uczynkami czy rzeczami materialnymi, jedzeniem, aby podtrzymać znajomość, ale nic poza tym. Mówiłam mu potem, że się dziwnie zachowuje, raz jest dobry dla mnie i gładzi mnie po głowie a raz jest okropny i mnie poniża. Identycznie jak w tej historii Dr Jekyll i Mr Hyde. Byłam zdezorientowana, bo nie rozumiałam sytuacji. Umiał odwrócić kota ogonem. Mówiłam mu, że jest w tym mistrzem nad mistrzami. Ale dopiero po przeczytaniu takich tekstów jak ten Pani, dowiedziałam się, co to jest projekcja – przerzucanie własnych złych czynów i wad na kogoś innego. Ostatni esemes, jakim mnie uraczył, był tej treści: „Byłaś ze mną tylko z powodu pieniędzy.” To co on napisał w esemesie, było oczywiście wierutną, nielogiczną bzdurą, kupy się nie trzymało, ponieważ on-biedny chłopak spod Lublina, dziecko chłopki i robotnika, z rodziny w której się nigdy nie przelewało ani on sam nie zrobił, gdy był ze mną, oszałamiającej kariery, jak mógł powiedzieć, że byłam dla niego dla pieniędzy skoro zarabiał na pieprz do gówna?? I wtedy zrozumiałam: te dwa samochody, motocykl i inne rzeczy, które kupował, remont tego swojego domu rodzinnego … to wszystko właściwie z oszczędności na mojej osobie. Można powiedzieć, że mieszkając ze mną mocno sobie zaoszczędził. Wszystkie te pieniądze inwestował w siebie, nic w naszą wspólną przyszłość.
Podkreślę jeszcze, że był to bardzo ale to bardzo inteligentny człowiek, świetny obserwator, dobry psycholog. Bardzo sprytny, ale nie za nadto niestety, bo mnie tak całkowicie wykiwać nie mógł. Mówił czasem, że mam „charakterek”. Ten, jak to on nazwał, „charakterek” uratował mi prawdopodobnie życie, bo nie dałam sobie całkowicie wejść na głowę. Buntowałam się, sprzeciwiałam jego złym uczynkom a kiedy to robiłam zawsze dostawałam cios zemsty. Musiał się zawsze zemścić. Nie omieszkałam mu to powiedzieć oczywiście. Jestem na szczęście osobą bardzo asertywną. Wpadłam w tą pułapkę, bo wyszłam z domu patologicznego, potrzebowałam kogoś, kto by mnie kochał. Narcyzi wykorzystują dla siebie takie sytuacje.
Teraz we wrześniu kończę 4 dyszki z kawałeczkiem i jestem rozmontowana. Od roku staję na nogi. Musiałam jednak pomóc sobie antydepresantem, bo zdiagnozowałam u siebie syndrom stresu pourazowego. Mam również nerwice, między innymi nerwicę natręctw. Dorobiłam się jej za czasów panowania tego narcystycznego potwora. Nie czuję się najlepiej. Czasem płaczę i czuję, że jestem w dołku. Pytam ciągle, czemu mnie to spotkało, chociaż odpowiedź dobrze znam. Jestem potwornie poobijana. Mam jednak szczęście w tym całym nieszczęściu, że nie łączyło mnie z tym suczym synem ani małżeństwo, ani dzieci, ani wspólny majątek. Będę długo dochodzić do siebie, ale wiem, bo mam przecież „charakterek”, że jestem coś warta i zawsze miałam to poczucie w sobie. Brakowało mi tylko życzliwego człowieka obok mnie, no i chciałam z kimś być, kogoś kochać i być kochaną.
Dziękuję za te Pani wszystkie teksty. Należy czytać takie teksty, jakie Pani pisze i się edukować. Wiedza może nam uratować życie-dosłownie. Pozdrawiam. Joanna W. z Warszawy.
Bardzo dziękuję za miłe słowa i Pani historię. To prawda, trudno uwierzyć, że ktoś może być zdolny do takiego okrucieństwa. Szczególnie, gdy się jest osobą empatyczną – takie zachowania nie mieszczą nam się w głowie.
Bardzo mi przykro, że tak Pani ucierpiała, trzymam kciuki, żeby terapia i leczenie przynosiły efekty.
Proszę się odzywać, za jakiś czas startujemy z nową stroną, zaprosimy do jej tworzenia wiele osób, aby prowadziły blogi i dzieliły się wiedzą i doświadczeniem. Jeśli będzie Pani miała ochotę wziąć w tym udział – zapraszam.
Pozdrawiam serdecznie, Agata
Pani Jolanna z Warszawy bardzo proszę o email potrzebuje pani pomocy highfive.info.uk@gmail.com
Dzień dobry,
napisałam do Pani pod wyżej przez Panią wskazany adres.
Dzien dobry
Pani Joanno bardzo proszę Panią o kontakt
Danavobis@gmail.com
Jak ja Cię doskonale rozumiem Joanno. Przytulam
Czaruswwy@onet.pl
Proszę o wiadomość na e-mail .
Pozdrawiam
Szanowna Pani Agato,
bardzo dziękuję za umieszczenie mojego postu i za odpowiedź na tym forum. To jest dla mnie bardzo ważne (i pewnie dla innych kobiet-ofiar narcyza), że nie jestem sama z tym straszliwym problemem.
Chciałam jeszcze powiedzieć, że bardzo się bałam sytuacji, w której bym została sama, bałam się, że znowu mój „partner” mnie opuści, bo byłam i nadal w sumie jestem, w trudnej sytuacji materialnej i zawodowej, ciągle nie mogę znaleźć pracy … Bałam się, że jak on odejdzie, to nie dam rady finansowo. I tak też było, gdy odchodził. Zostawił mnie raz, i chyba o tym wiedział, w momencie, gdy byłam w finansowym dołku. Po środku pola bitwy po prostu mnie zostawił. Potem, po jakimś czasie, wrócił, ale nie sądzę, aby wrócił z mojego powodu. Dostał pracę w Warszawie, w biurze projektowym i pewnie byłam mu bardzo na rękę. Znowu ze mną zamieszkał, w moim mieszkaniu. Oczywiście wtedy myślałam, że wrócił dla mnie. To jego odejście kojarzyłam z jego kryzysem życiowym, bo też nie miał stałej pracy. Gdy ją dostał w stolicy, wrócił. Myślałam, że odszedł, bo nie chciał mnie obarczać swoją osobą. Po pięciu latach się wyniósł rok temu i na razie słuch o nim zaginął. Mam nadzieję, że bezpowrotnie. Ale jest mi ciężko. Dalej przeżywam to czasami bardzo. Jest mi strasznie przykro, że byłam tak manipulowana, rzucał mną jak szmacianą lalką,
Narcyza ukrytego i jego zachowanie można opisać i go porównywać do różnych wampirów energetycznych, bo tak w istocie jest. Ja porównałam go do czarnej dziury w kosmosie. Narcyz ukryty nie ma duszy, nie ma osobowości, czyli de facto go nie ma, jest niewidoczny jak czarna dziura w kosmosie, której nie widać, musi mieć kogoś obok siebie, swoją ofiarę lub ofiary, aby móc zaistnieć i czuć się, że żyje, „kradnie” wszystko, co może swojej ofierze: osobowość, energię, zdrowie … Wsysa w siebie jak czarna dziura ofiarę po kawałeczku i jak czarna dziura nigdy nie ma dosyć, jak studnia bez dna. Będzie wsysał dopóki z ofiary nic nie zostanie a potem poszuka sobie nowej. Ja podejrzewam, że kilka miesięcy przed rozstaniem ze mną, kogoś już miał. Nie mam dowodów, ale się dziwnie zachowywał. Między nami stworzył się ogromny dystans. Uciekł jak szczur z tonącego okrętu, bo rzeczywiście nie miałam już ani sił, ani energii, ani cierpliwości … Tonęłam!! Rozmawiałam z nim pod koniec naszego „związku” kilka razy o tym, co ja czuję, że czuję się: odepchnięta, że nie ma miedzy nami intymności, nie ma żadnych uczuć, jest pustka. Kiedy się już „wygadałam”, mówił, że ma teraz w pracy dużo zajęć, nie ma czasu i tym podobne. Zniecierpliwiona powiedziałam w końcu tak miesiąc przed jego odejściem, że mam już dość, bo nic się nie klei, nic się nie buduje, on jest dla mnie jak kolega i że może powinniśmy się rozstać. Powiedziałam to spokojnie, ale w ogromnej desperacji. I on na to właśnie tylko czekał! Wydaje mi się też, że mnie tak zmanipulował, aby to ode mnie wyszło, że trzeba się rozstać, przerzucił tą odpowiedzialność na mnie. Bardzo sprytnie! Spytał się mnie więc, kiedy ma się wyprowadzić. Rzuciłam od niechcenia, że ma miesiąc na wyprowadzkę. Oczywiście w głowie miałam takie myśli, że przez ten miesiąc się wszystko wyklaruje, ustabilizuje, zmieni na lepsze, bo nie mówiłam tych słów na poważnie, chciałam go tylko, że tak to nazwę, ostrzec, powiadomić o moim stanie, zasygnalizować, że nie jest dobrze. Wykorzystał to jak widać na załączonym obrazku. Przez miesiąc nic nie powiedział, nie dawał oznak, że odejdzie a przygotowywał sobie do tego odejścia grunt, tzn. między innymi poszukał sobie innego lokum, przynajmniej w dzień odejścia tak powiedział, że już nie może cofnąć wpłaty, więc wyciągnęłam wniosek, że wynajął pokój bądź mieszkanie. Miał czelność jeszcze przez cały miesiąc spać ze mną w jednym łóżku!!! Jeszcze przez miesiąc dobie „pożerował”. Nigdy nie mogłabym tak postąpić. Jeśli od kogoś bym odchodziła i żyła w jego mieszkaniu, to bym starała się jak najszybciej to mieszkanie i jego właściciela opuścić. Takie zachowanie uważam za właściwe. Ale ten straszny człowiek jeszcze sobie pobył miesiąc jak gdyby nigdy nic! Gdybym mu to wypomniała zapewne bym usłyszała, że przecież dałam mu miesiąc na wyprowadzkę, że sama ustaliłam warunki. I to znowu była by manipulacja z jego strony. Nie omieszkałam mu napisać w esemesie, że to jak się zachował, jest czystą patologią, i że doskonale wiedział, co robi i zrobił mnie w przysłowiowego „konia”. Chciałam, aby był tego świadomy, że odkryłam jego manipulacje.
W głowie się nie mieści, że można tak postępować. Ja jestem ciągle w szoku. Mam nadzieję, że mi to kiedyś minie i zacznę znowu normlanie żyć, czego życzę wszystkim kobietom, które przeżyły to samo co ja.
Bardzo chętnie wezmę udział w Pani projektach.
Pozdrawiam. Joanna.
Pani Joanno, dobry wieczór
czy mogę do Pani napisać, ja już nie mam
wątpliwości z kim żyję, ale bardzo bym chciała z Panią porozmawiać
Pozdrawiam
Witam. W jednym z komentarzy wspomniała pani o nowej stronie i osobach które miałyby prowadzić blogi. Byłabym zainteresowana. Byłam w związku ze zdiagnozowanym alkoholikiem, narcyzem i psychopatą według mojej oceny po przeczytaniu i obejrzeniu wielu materiałów, rozmowach z psychologami i terapeutami. Związek ten trwał prawie pięć lat, skończył się w tym roku. Będzie sprawa o znęcanie się nade mną i dziećmi. Dochodzę do siebie i jestem w trakcie terapii. Myślałam o swoim blogu za jakiś czas. Cenię pani materiał, wszystko jest tu przekazane prosto,zrozumiale i dokładnie tak jak postępują takie osobowości.
Tak, zapraszam, strona już stoi, zaraz będziemy ją zapełniać. Mój mail znajdzie Pani w kontakcie.Pozdrawiam
Droga Joanno,
wlasnie trafiłam na Twoją relację o przygodzie z toksykiem i czytalam to jakbym czytala o sobie.
Wlasnie przezylam to samo. Wystawil mnie w identyczny sposób i jestem w rozsypce.
Proszę o kontakt i poradę jak sobie z tym poradzić
Pozdrawiam
Dzien dobry ,dziwnym przypadkiem weszłam na Pani stronę…Mam męża narcyza psychopate,i po incydentach alkoholowych Jestesmy tzw .małżenstwem od 24 lat.15 Lat temu podjełam 1 próbe rozwodu ,niestety nie udało mi sie to byłam za słaba ,zbyt mało osob trzymających moją stronę….Teraz po upływie tego czasu chcę sie z nim rozwieść !!!!Dzieci są dorosłe ,są po mojej stronie…..Wyjechałam od niego do innego panstwa ,pozbierałam sie, jestem silną kobietą!!!…..Chcę przeprowadzic ,,mądry” rozwód. Tak żebym wiedziała ,że zapłaci za krzywdy mi wyrzadzone…..Prosiłabym o kontakt ,ponieważ musze sie do tego dobrze przygotować…..Nie mogę pozwolić sobie na kolejną słabość czy bład!!!!!
Dzień dobry, najgorsze jest, że taki osobnik sam przedstawia się całemu otoczeniu jako ofiara niezrównoważonej kobiety. Całe otoczenie „tak go lubi”. A jak ich pytam, za co, to trudno określić. Nikomu nigdy nic nie dał i nikomu nigdy nie zaproponował pomocy. Taki biorący typ. Jest po prostu tylko takim miłym „chłopczykiem”. Niedojrzałym zresztą. A może sobie tylko to wszystko wkręcam?
Dzień dobry, „może to sobie wkręcam” – pyta kilka razy dziennie każda kobieta narcyza 🙂
Bardzo dziękuję za ten tekst a także za komentarze i historie tutaj przedstawione.
Od 16 lat jestem w związku, od 14 w małżeństwie z ukrytym narcyzem. Wszystko co tu opisujecie sama przerabiam 🙁
Od 6 lat walczyłam o niego i o naszą rodzinę. Od roku wiem, że to bez sensu – narcyz nigdy się nie zmieni. Będzie unieszczęśliwiał kolejne naiwne kobiety – empatki. Potrzebowałam kilku lat by to pojąć i zdać sobie sprawę, że nie ma w tym mojej winy, że nie jestem winna jego romansom i ciągłemu poszukiwaniu akceptacji u innych kobiet. Narcyz rozkochuje w sobie kobiety i przegląda się jak w lustrze swojemu idealnemu obrazowi – jaki tworzy historiami, kłamstwami i chorobliwym idealizowaniem siebie. To są słabi ludzie, którym nie warto poświęcać życia. W środku są słabi, niepewni i pełni żalu.
Jeśli tylko jesteście w stanie – uciekajcie! Nie dajcie sobie zrobić wody z mózgu kolejnymi obietnicami, prezentami, sztuczną bliskością i kłamstwami wypowiadanymi tak lekko jak tylko narcyz potrafi. Nie niszczcie sobie życia i pamiętajcie, że Wy dla siebie jesteście najważniejsze – Wasze zdrowie psychiczne i radość życia.
Trzymam kciuki za wszystkie kobiety na zakręcie…
Dzień Dobry
Cieszę się, że trafiłam (całkiem przypadkiem na tę stronę) bo nie jestem sama. Ja przeżyłam prawie 20 lat w małżeństwie z ukrytym Narcyzem. Cały czas czułam, że coś jest nie tak, że nie tak żyją małżeństwa ale wierzyłam, że się poukłada. Nie poukładało się. Mam depresję, chodzę na terapię i dopiero teraz psycholog otworzył mi oczy. Kiedy pierwszy raz czytałam artykuł o ukrytym narcyzie i jego podłym postępowaniu to cały czas płakałam. To tak jakby ktoś opisywał mój dom i nasze życie.
Byłam zła na siebie, że byłam taka ślepa. Teraz staram się robić wszystko, żeby nie być w domu (jeżdżę na rowerze, chodzę na kijki, wychodzę do koleżanek) żeby tylko nie być w domu. A mój mąż nie odzywa się do mnie od 2 miesięcy. Z synem praktycznie nie rozmawia. Jest mi z tym bardzo źle, bo ja chciałabym obgadać problem i jakoś go rozwiązać. Najgorsze jest dla mnie to, że ludzie bardzo łatwo oceniają mnie (nawet moja matka). To ze mną jest coś nie tak bo przecież on jest taki fajny gość. Owszem dla obcych jest. Nikt oprócz mnie nie widzi tego „teatru”, który on gra.
Czasami myślę, że wszystkim byłoby lepiej beze mnie.
Dziękuję.
<3 Bardzo mi przykro. Cieszę się jednak, że radzisz sobie z myślami, że wszystkim byłoby lepiej bez Ciebie. Dokładnie pamiętam ten czas, gdy sama tak myślałam. Gdy rozważałam, co dla mojej córki będzie gorsze: życie ze mną, czy trauma po moim odejściu. Nie wiem, co radzi Twój terapeuta, ta sytuacja nie powinna trwać dłużej. życzę Ci, żeby jak najszybciej udało Ci się znaleźć rozwiązanie <3
Zdecydowałam się napisać (chociaż nigdy tego nie robiłam) bo szukam pomocy. Do tej pory z nikim nie rozmawiałam. Wszystko tłumiłam w sobie. Teraz widzę, że rozmowa mi pomaga. Rozmawiam z bliskimi koleżankami ale mam wrażenie, że nie wszystkie mnie rozumieją. Myślę, że trudno uwierzyć w taki stan rzeczy bo na zewnątrz wszystko przecież wygląda ok. Dlatego szukam czego? chyba wsparcia jakiegoś , może rady od osób, które mają podobne doświadczenia. Ja jeszcze jestem w szoku, nie umiem sobie tego wszystkiego poukładać w głowie. Nie widzę przyszłości a chcę ją zobaczyć.
Nie przejmuj się co mówią inni, ty masz wierzyć w Siebie, nie daj zwalić na siebie poczucia winy. Jak ktoś tego nie przeżył trudno to zrozumieć. I poproś swoje otoczenie aby do tego nie wracali. A to powoli zaleczy rany. Dasz radę
Witam, również to wszystko przeszłam, 14 lat zaangażowania w toksyczny związek, zawzięta jestem😐. Od 6 lat totalna trauma, po jego zdadach, wyrowafzkach, kłamstwach, choroby somatyczne, brak energii, leki, bóle brzucha. Nie poddawałam się, szukałam przyczyn toksyczności męża, chciałam go uzdrowić, zdiagnozowałam mu nawet Chad, psychiatra przyklasnęła, nie pomogło. Uratował mnie zbieg wielu okoliczności i zdarzeń, które nie pozwoliły już toksykowi na powrót oraz potężna dawka wiedzy o narcyzmie. Od dwóch lat pracowałam również nad sobą, zbierałam dowody, jestem prawnikiem, szantażowal mnie majątkiem, kredytem, itd. Bałam się o swój i dzieci los, o nasze życie, udało się, było bardzo trudno na detoksie. Wygrałam z nim w sądzie, nie pozostawilam mu miejsca na kłamstwa, które co prawda były, ale bez dowodów. A więc można sobie poradzic z toksykiem, papierowym tygrysem. Pozdrawiam serdecznie Joanna
Dzień dobry Pani Joanno,znalazłam się w podobnej sytuacji bardzo proszę o kontakt,żeby mieć więcej wiedzy jak się zachować w sądzie przy takim osobniku.Pozdrawiam
Jestem w podobnej sytuacji jak Pani. Też się boję. Chcę wygrać. Jak można się z Panią skontaktować>
Pani Joanno czy może mi Pani pomóc? Jak mam się przygotować do rozwodu (bo chcę to zrobić)?
Jak zbierać i jakie zbierać dowody. Mój mąż też mnie szantażuje majątkiem. Mówi, że wszystko jest jego. Do mnie mówi „oddam Ci te 10 zł, które włożyłaś i możesz iść”.
Bardzo proszę o pomoc.
Oni chyba mają jakiś szablon. Wszystkie zachowania, które opisujecie przerobiłam. Jest ciężko się rozstać ale trzeba dla własnego dobra. Dojrzewam.
Witam,
Właśnie przeczytałam artykuł, a także komentarz Joanny. Mam podobną historię za sobą, a w zasadzie jestem w niej, bo trwa rozwód, są dzieci i doświadczam wszystkich manipulacji i zachowań typowego narcyza ukrytego. Bardzo trudna droga za mną, ale w trakcie tej podróży zrozumiałam, jaką siłę mam w sobie i jak bardzo intuicja mi teraz sprzyja. On przegrał w sądzie, bo sędzina wcześniej niż ja zrozumiała, kim jest. Jego porażka, to teraz jego zemsta. Mimo lęków, które są ze mną i wielu pewnie lat procesów o pieniądze, czuję się silna. To go wścieka. Zupełnie niechcący moja naturalna postawa życiowa, uderza w niego i go osłabia. Jest w tej zaciekłości śmieszny i zaczyna się obnażać. Wiem, że do końca życia gdzieś będzie czychał, choćby z racji dzieci, ale wiem, że jestem silniejsza od niego. Tego nie zmieni. Życzę Wam siły. Wiary w siebie i odwagi. Strach ofiary jest sprzymierzeńcem narcyza ukrytego. A przecież to narcyz jest słabym człowiekiem.
Zgadza się. Człowiek wstaje jak Feniks z popiołów. Wazne aby poznać i zrozumieć jego schematy. Ale po czymś takim powinnaś poszukac jeszcze innnych dziur w sobie i je połatać i zobaczyć na co ciebie złapał. Bo jak tego nie zrobisz, znowu może Ciebie to spotkać. Jeśli planujesz zbudować nowa relacje. Pzdr
Jestem w trakcie rozwodu ,zygam z narcyzem 20 lat boje się co jeszcze wymyśli, manipuluje dziećmi grając na ich uczuciach, proszę o poradę jak z nim wygrać i się nie zatracić .
Odpuścić i zadbać o siebie i dzieci. Jeżeli chcesz wygrać w sądzie musisz mieć solidne dowody, z których i tak może sie wykręcić. Sama nie dasz rady, potrzebujesz dobrego adwokata ktory jest też psychologiem ze specjalizacja z zaburzeniami narcystycznymi. Nie wiem w jaki sposob chcesz sie rozwieść. Czy za porozumieniem stron czy innym
Przeczytałam artykuł i Wasze komentarze.
Tak samo jak Wy miałam wrażenie że czytam o swoim życiu…
20 lat małżeństwa z ukrytym narcyzem, 3 dzieci, które uświadomiły i pokazały mi co dzieje się w domu, uciekłam z nimi ponad 2 lata temu, byłam bez pracy ale mam gdzie zamieszkać, jestem w trakcie rozwodu gdzie sędzia również poznał się z kim mamy do czynienia. Terapię mam za sobą, dzieci tez choć jedno z nich na pewno nie do końca… Długo by opisywać co doświadczyłam w związku ale czytając kolejne teksty jestem w stanie dopisać do opisywanych przypadków przynajmniej jedno wydarzenie z własnego małżeństwa.
Jest tego dalsza i bardziej szczęśliwa część….
Zorganizowalam za oszczędności wakacje życia dzieciom, potem z ogromną pomocą bliskich oraz wielu obcych ludzi znalazłam bardzo dobra prace, znalazłam kochana osobę, która również przeżyła koszmar w małżeństwie z podobnym stażem.
Obecnie mieszkamy razem i jesteśmy rodziną patchworkową, pracujemy nad sobą i nasza rodziną.
Wiem że każdy musi dojrzeć, do etapu, gdy wreszcie zobaczy dysfunkcje w relacji jeśli jest z narcyzem.
Choćby się wykład zrobiło potwierdzony badaniami to i tak nie dotrze, jeśli nadal jest zaślepiony.
Bardzo bym chciała stworzyć książkę/poradnik dla młodych ludzi i nie tylko mlodych, która mogłaby pokazać im w co się nie pakować…. Coś jak za moich czasów „Pamiętnik narkomanki”.
Pozdrawiam Wszystkich i życzę wytrwałości oraz siły.