Z okazji publikacji ebooka ABC Narcyza, który jest zaledwie drugim ebookiem, który wydałam pod nazwiskiem Butler, chciałabym krótko opisać korzyści, jakie niesie pisanie pod pseudonimem.
Na przestrzeni kilku ostatnich lat napisałam wiele ebooków, decydując się na pisanie pod pseudonimem, mimo że posiadanie większego dorobku pod własnym nazwiskiem mogłoby się wydawać sensowniejszym wyborem.
Imię i nazwisko autora jest jego marką, budzącą niemal natychmiastowe skojarzenia z wartościami, jakie ta marka ze sobą niesie. Czy warto więc się rozmieniać na drobne i pisać nie pod jednym, ale pod dwoma, a nawet więcej nazwiskami?
Pisanie pod pseudonimem jest korzystne z wielu powodów.
Zróżnicowanie marek i pisanie w różnych gatunkach
Wielu pisarzy, a zwłaszcza pisarek, lubi pisać w różnych gatunkach, które mogą być kompletnie mylące, a nawet zaskakujące dla ich fanów. Czytelnicy chcą mieć pewność, co otrzymają, kupując kolejną książkę swojej ulubionej autorki.
Nie warto jedna rezygnować z przyjemności pisania w różnych gatunkach i dziedzinach i tu z odsieczą przychodzą pseudonimy.
Księgarnie internetowe pozwalają na wyszukiwanie książek po gatunkach lub po nazwiskach autorów. Oczywiście bardzo jest to korzystne, gdy czytelnik wchodzący w profil danego autora w księgarni, trafia od razu na wszystkie publikacje. Mamy większą szansę dotrzeć do większej ilości czytelników. Jednak ten nasz już zaprzyjaźniony czytelnik, może być nieco zdziwiony, że ulubiona autorka pisze zarówno krwawe kryminały, jak i książki dla dzieci. Doradza w dziedzinie księgowości i pisze pikantne erotyki.
Korzystając z różnych pseudonimów dla poszczególnych gatunków, ułatwiamy wyszukiwarkom tworzenie profilu autora, profilu czytelnika, proponowanie mu kolejnych publikacji w interesujących go gatunkach.
Czytelniczka, wchodząc na stronę księgarni po wybraną publikację – np. kryminał – otrzymuje od wyszukiwarki podpowiedzi publikacji innych autorów, piszących w tym gatunku. Istnieje niewielka szansa, że trafi na kryminał napisany przez autorkę, która do tej pory pisała jedynie o roślinach balkonowych.
Ochrona prywatności
Pomimo, że pisanie erotyków i romansów nie jest niczym wstydliwym, to jednak wiele autorek i autorów woli zachować swoją prawdziwą tożsamość w tajemnicy.
Nie tylko ze względu na ochronę swojej prywatności, ale prywatności swojej rodziny. Pamiętasz ten odcinek w Przyjaciołach, gdy okazuje się, że matka Chandlera jest światowej sławy pisarką romansów? I jak zawstydzała go, wspominając o nim podczas wywiadów, wplatając w rozmowę również wątki z własnych romansów? Przyznam szczerze, że nie chciałabym takiej „sławy” dla mojej córki.
Ochrona prywatności może dotyczyć też osób z otoczenia autorki / autora, które mogą być kojarzone z bohaterami książek. Często kompletnie bezpodstawnie.
Jeśli na dodatek taki romans dotyczy środowiska medycznego, lub polityki – mogłyby się posypać sprawy sądowe.
To samo może dotyczyć autorów wspomnień, którzy mogą chcieć chronić ludzi w książce, szczególnie historie polityczne lub medyczne, w których spory sądowe mogą być bardziej prawdopodobne. Czy gdyby Twoja ginekolożka pisała erotyki, nie próbowałabyś się dopatrywać podobieństw do siebie w jej książkach? Albo czy z równym zaufaniem położyłabyś się na stole operacyjnym chirurga, który napisał książkę o seryjnym mordercy, chirurgu?
Ukrywanie płci
Niestety w dalszym ciągu istnieją podziały na tematy „typowo kobiece” i „typowo męskie”. I o ile kobiety nie mają większego problemu z czytaniem romansu, napisanego przez mężczyznę, o tyle mężczyźni – według badań – najczęściej wybierają książki pisane przez mężczyzn (podświadomie).
Książki z gatunku fantasy, szpiegowskie, gangi, narkotyki czy mafia – to nisze, w których kobiece autorki raczej nie odniosą sukcesu wśród mężczyzn. Nie myśl, że ja tu tworzę jakieś podziały – ja je jedynie komentuję.
Kobiecie „wypada” pisać o mafii, ale w kontekście romansów z przystojnym mafiozo w tle. Co ona tam wie o „Ojcu chrzestnym”.
Jessica Blair, autorka romansów historycznych, to tak naprawdę weteran wojenny Bill Spence.
Bardziej chwytliwe i łatwiejsze do zapamiętania
Pisanie pod pseudonimem to często wybór autorów, których prawdziwe imię i nazwisko jest trudne do wymówienia, lub do przeliterowania. Wybierają wtedy krótszy i łatwiejszy do zapamiętania pseudonim.
Czy wiesz, że Anne Rice – seria o wampirach, to tak naprawdę Howard Allen Frances O’Brien?
Uprzedzenia i kalendarz wydawniczy
Mam wrażenie, że najbardziej widać to na rynku polskim, ale tylko ten dobrze znam.
Mamy wielu kontrowersyjnych autorów i wiele takich autorek. Książki Katarzyny Michalak, choć sprzedają się w gigantycznych ilościach, są „wyśmiewane” przez część tzw. „wyrobionych czytelników”.
To samo z Remigiuszem Mrozem, który dosłownie wytrzepuje kolejne pozycje z rękawa.
I o ile zarówno Katarzyna Michalak, jak i Remigiusz Mróz, mają swoich zagorzałych fanów, mają również zagorzałych przeciwników. Ale mogą spróbować swoich sił w tym samym, lub innym gatunku, używając pseudonimu. Remigiusz już to robi – tyle że dość oficjalnie, publikuje jako Ove Løgmansbø.
Ten chwyt pozwala mu na nowo posmakować debiutu, a także sprytnie „oszukać” kalendarz wydawniczy (określony dla każdego autora) – Remigiusz tworzy więcej, niż jakikolwiek kalendarz jest w stanie znieść.
Z tego samego powodu Stephen King publikuje jako Richard Bachmann. Również Dean Koontz przyznaje się do co najmniej dziesięciu nazwisk.
Pisanie pod pseudonimem – zasady
Właściwie nie ma żadnych, poza tym, aby sprawdzić, czy już nie jest zajęty.
Dobrze się sprawdzają inicjały imion, lub np. inicjału drugiego imienia.
Dla każdego alter ego możesz stworzyć odrębne kanały w social mediach, wchodzić w interakcję z czytelnikami. Nie jest to żadnym oszustwem, jeśli jesteś osobą, której w duszy gra więcej niż jedna melodia – musisz ją odtworzyć światu. Nie duś jej w sobie tylko dlatego, że boisz się, co powie rodzina, co powiedzą dotychczasowi czytelnicy, lub Twój szef.
Znani pisarze używający pseudonimów
Nora Roberts, pisząca jako J.D. Robb, Agatha Mary Clarissa Miller – to słynna Agatha Christie, pisała romanse jako Mary Westmacott.
Autorka CJ Lyons, używa pseudonimu, ponieważ kiedy zaczęła pisać powieści sensacyjne, była także pediatrą i nie chciała, aby jej pacjenci wiedzieli o jej twórczości.
Może się okazać, że z czasem Twoja prawdziwa tożsamość zostanie odkryta – jak miało miejsce w przypadku E. L. James, autorki 50 twarzy Greya. Tak naprawdę to Erika Leonard, ale myślę, że miliony na koncie osłodziły jej nieco to zdemaskowanie :).
Jeśli więc kwestia nazwiska to był jedyny powód, dla którego nie odważyłaś się opublikować swojej twórczości, mam nadzieję, że udało mi się przekonać Cię do skorzystania z alternatywy, którą od dawna przetestowało już wielu pisarzy.
EBOOK W 24 GODZINY –
czyli sprawdzona metoda:
jak napisać i opublikować ebooka w 24 godziny!
Kompletny i sprawdzony system pisania ebooków – produktów informacyjnych – w krótkim czasie.
Pełna i jasna instrukcja krok po kroku – od wyboru tematu ebooka, po publikację.